Piłka ręczna. Liga Mistrzów. Wielki mecz w Kilonii. PGE VIVE z ważnym punktem

PAP / Martin Ziemer / Na zdjęciu: Romaric Guillo oraz Rune Dahmke
PAP / Martin Ziemer / Na zdjęciu: Romaric Guillo oraz Rune Dahmke

Doskonale rozegrana ostatnia minuta meczu sprawiła, że kielczanie przywiozą z Niemiec jeden, ale za to niezwykle ważny punkt. Po doskonałym spotkaniu PGE VIVE zremisowało z THW Kiel 30:30 w 1. kolejce Ligi Mistrzów.

Kilończycy ostatni raz na własnym parkiecie pokonali graczy z województwa świętokrzyskiego 10 października 2010 i w niedzielę nie udało im się zmienić tego stanu rzeczy i przełamać złej passy. Mistrzowie Polski natomiast znów udowodnili, że potrafią walczyć z najbardziej utytułowaną niemiecką drużyną. Chociaż na minutę przed ostatnią syreną THW prowadziło dwoma trafieniami, to żółto-biało-niebiescy schodzili z parkietu z uśmiechami na twarzy.

Szczypiorniści THW Kiel i PGE VIVE Kielce zafundowali kibicom wspaniałe widowisko. Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, dlaczego spotkanie to zostało wybrane meczem tygodnia, to już pierwsze minuty starcia te wątpliwości rozwiały. Kilończycy narzucili błyskawiczne tempo gry, ale żółto-biało-niebiescy nie dali się zdominować i podjęli rękawicę rzuconą przez gospodarzy. Na parkiecie leciały iskry, a wymiana ciosów z obu stron była wręcz imponująca.

Nie brakowało spektakularnych trafień, pięknych koronkowych akcji wykończonych doskonałymi rzutami, szybkich kontrataków, ale też ekwilibrystycznych obron. Autorem tych ostatnich, szczególnie w pierwszej połowie, był Andreas Wolff. Bramkarz ostatnie trzy lata reprezentował barwy THW, ale w niedzielę sentymentów nie miał i swoimi paradami do wściekłości doprowadzał byłych kolegów i kilońskie trybuny.

Zobacz też: Barcelona ściągnięta na ziemię

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]

Atmosfera na boisku gęstniała z każdą minutą. Ani przez chwilę nie było odpuszczania, obie ekipy były niezwykle zmotywowane i w walce nie przebierały w środkach. W drugiej połowie sędziowie mieli sporo pracy, bo spięcie goniło spięcie. W 45. minucie czerwoną kartką za faul na biegnącym do kontrataku Alexie Dujshebaevie zobaczył Rune Dahmke, ale zaledwie pięć minut później to kielczanie musieli radzić sobie w podwójnym osłabieniu.

Spotkanie jednak ani trochę nie straciło na atrakcyjności, zacięta rywalizacja zrobiła swoje i emocje w Sparkassen Arenie sięgały zenitu. Nie było mowy, by którejś z ekip udało się odskoczyć, a później zbudować przewagę, bo walka była piekielnie wyrównana. Na środku kieleckiego rozegrania czarował Igor Karacić, ale kilończycy mieli na te jego zagrania doskonałą odpowiedź - bombardującego z drugiej linii Nikolę Bilyka. Austriak siał prawdziwe spustoszenie w defensywie żółto-biało-niebieskich.

Błędy popełnione przez mistrzów Polski w ostatnich minutach sprawiły, że w lepszej sytuacji znaleźli się gospodarze. Zebry wykorzystały kłopoty kielczan w ataku i na minutę przed ostatnią syreną wyszły na dwubramkowe prowadzenie. To postawiło żółto-biało-niebieskich w naprawdę trudnej sytuacji, ale oni znów udowodnili, że potrafią odnaleźć się w takich warunkach i to oni wygrali wojnę nerwów. Bramkę na wagę remisu zdobył w ostatniej sekundzie meczu Alex Dujshebaev.

Zobacz też: Siłowy mecz w Czechowie. Niedźwiedzie ograły Orlen Wisłę

Liga Mistrzów, 1. kolejka: 

THW Kiel - PGE VIVE Kielce 30:30 (14:15)

THW Kiel: Landin N., Quenstedt - Duvnjak 1, Reinkind 1, Landin M., Kristjansson, Weinhold 5, Wiencek 2, Ekberg 4, Rahmel 1, Dahmke 2, Zarabec 3, Horak, Bilyk 7, Pekeler 3, Nilsson 1
Karne: 3/3
Kary: 16 min. (Weinhold, Wiencek - po 4 min., Dahmke, Pekeler, Duvnjak, Rahmel - po 2 min.)
Czerwona kartka: Dahmke - 45. min.

PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wolff - Karacić 2, A. Dujshebeav 5, Pehlivan, Aguinagalde 3, Janc 3, Lijewski, Jurkiewicz 3, Kulesz 5, Moryto 3, Fernandez Perez, Karaliok 3, Guillo 3
Karne: 4/5
Kary: 16 min. (Jurkiewicz, Fernandez Perez - 4 min., Pehlivan, Karacić, Guillo, Kulesz - po 2 min.)

Źródło artykułu: