Krzysztof Kempski (WP SportoweFakty): pracuje pan z Sandra Spa Pogonią od początku sezonu, a właściwie od rundy finałowej poprzedniego. Czy w tym najbliższym szczecinianie są w stanie zagrać lepiej i zająć wyższą pozycję w PGNiG Superlidze Mężczyzn?
Rafał Biały (trener Sandra Spa Pogoni Szczecin): Mamy postawiony jeden cel. Mówiłem o tym już wcześniej. Chcemy w tym sezonie wejść do "ósemki".
Jak to możliwe, że Pogoń pod wodzą Rafała Białego to zupełnie inna drużyna? Poprzednich szkoleniowców, a kilku już się tutaj "przewinęło", nie broniły ani wyniki, ani styl gry.
Nie wiem, być może znaczenie ma fakt, że z niektórymi zawodnikami, jak Paweł Krupa, znamy się już kilkanaście lat. Wprowadziliśmy sporo swoich chłopaków, takich jak Dawid Krysiak czy Dawid Fedeńczak. Fajnie prezentowali się ci, którzy wracali, np. Patryk Biernacki i tak dalej. Widocznie jest między nami jakaś nić. Rozumiemy się. Być może pasuje im nasz styl, który chcemy im zaproponować. Oni to przyjmują i to funkcjonuje. Tylko się cieszyć.
Orlen Wisła Płock nadal bez ważnego ogniwa. Czytaj więcej!
Kontynuując wątek przypomnę pewien fakt: przed meczem z Zagłębiem, który Pogoń wygrała 27:21, a pan akurat wrócił na ławkę trenerską po rezygnacji Piotr Frelka, z szatni zawodników dobiegały głosy: "teraz wygramy, wiemy o nich wszystko".
Myślę, że każdy trener przygotowuje swój zespół taktycznie. W okresie przygotowawczym zagraliśmy bardzo dobre mecze na turnieju w Głogowie. Męczyliśmy się jedynie w spotkaniu ze Stalą. My też będziemy analizować przeciwnika, żebyśmy, że tak to nazwę, "chodzili w ciemno".
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
Jaki jest pana styl pracy z drużyną? Mam tu na myśli przygotowanie zespołu przed poszczególnymi meczami.
Bywa ciężko.
Może pan zdradzić coś więcej?
To taka tajemnica szatni, ale rzeczywiście bywa ciężko. Moi zawodnicy wiedzą, że mówiąc delikatnie nie jest łatwo. Widocznie to działa. Szanujemy się. Nie wydzieramy się na siebie, ale czasami trzeba wpłynąć na ten zespół. Jak choćby w ostatnim meczu ze Stalą Gorzów (32:18 - dop. red.). W drugiej połowie zafunkcjonowało to, o czym sobie powiedzieliśmy. Przez blisko 20 minut straciliśmy tylko jedną bramkę. W pierwszej zaś w 8 minut popełniliśmy 8 błędów technicznych. Drużyna musiała dostać wstrząsu, to jest szacunek do przeciwnika, do siebie i do kibiców, bo trochę ich jednak przyszło.
Słyszałem, że dogłębna analiza zawodników drużyny przeciwnej to w pana pracy norma. U innych trenerów bywało z tym różnie.
Nie wiem, jak było u poprzedników. Nie prowadziłem wtedy tego zespołu. Rzeczywiście, bardzo mocno nastawiam się na analizę przedmeczową, grę zespołu i analizę indywidualną. Raz wychodzi to lepiej, raz gorzej. Ale w końcówce tamtego sezonu wyglądało to dobrze. Teraz startuje liga. Mamy bardzo trudny początek. Zagramy z brązowym medalistą, złotym, pojedziemy do Kalisza i w końcu podejmiemy wicemistrza Polski. To też ma swoje plusy. Te mecze i tak trzeba byłoby rozegrać. Nie ma co się zastanawiać. Są różne teorie. Jedne mówią, że lepiej mieć to na początku, inne że na końcu. Zobaczymy.
W jednym z wywiadów usłyszałem, że sztabowi szkoleniowemu pomaga skrzydłowy Wojciech Jedziniak. Jakie ma on zadania?
W tej chwili ta pomoc jest znikoma. Trwa okres przygotowawczy. Z Jedziniakiem oprócz tego, że powoli będzie dołączał, robimy wspólnie jakieś analizy na treningach. Ale to też nie tylko z nim tak pracujemy. Wojtek chce jeszcze grać, dlatego ten jego udział jest śladowy. Na to przyjdzie jeszcze czas.
Zobacz także: Stal Mielec ma być innym zespołem
Postawiliście na zupełnie nowych bramkarzy. Wcześniej mówiło się nie raz, że to kluczowa pozycja i stąd słabsze wyniki. Teraz wygląda to zupełnie inaczej.
Przez kilka sezonów próbowaliśmy, ale Sebastian Zapora odpalił dopiero w końcówce. Lepiej funkcjonowała też nasza obrona. Trzeba pochwalić zawodników, bo tę formację mamy agresywną, wysoką. To też pomaga bramkarzom. Ale swoje zrobiła także zmiana bramkarzy. Mateusz Gawryś zauroczył nas w tamtym sezonie takim swoim pozytywnym wariactwem. Nadal to pokazuje. Anton Terekhof jest bardziej stabilny, ma spokojny charakter. Aczkolwiek posiada duże umiejętności. Mamy mieszankę dwóch różnych charakterów.
Jest ktoś w drużynie na kogo liczy pan wyjątkowo w rozgrywkach?
Liczę na wszystkich. Nie chciałbym wyróżniać. Liczę, że ta rotacja, która będzie, da efekt. Ten zespół "ułożył się" na dzień dzisiejszy w taki sposób, że mamy dwie równe siódemki. Mam nadzieję, że zmiany nie będą osłabiały, a będą jedynie zamianami. W niektórych przypadkach wiadomo, że zdecyduje dyspozycja dnia. Chciałbym, żeby odpalił Dima Horiha, żeby bramkarze pokazali klasę i tyle.
Najbliższy sezon będzie lepszy dla Pogoni z Rafałem Białym na ławce?
Mam taką nadzieję. Wiadomo, że z trenerem Sławkiem odpowiadamy za wyniki od pierwszego meczu. Nie ma tu wymówek, zresztą nigdy nie było. Cel jest inny, zespół ustabilizowany. Sparingi, choć to tylko sparingi, pokazują, że idziemy w dobrym kierunku.