Pogoń słono zapłaciła za błędy. Wojciech Matuszak: Byliśmy w kotle

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wojciech Matuszak
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Wojciech Matuszak

Sandra Spa Pogoń doznała już szóstej porażki w rozgrywkach PGNiG Superligi (27:29). W ostatniej kolejce nie sprostała Piotrkowianinowi Piotrków Tryb. W Kwidzynie Portowcom na pewno nie będzie łatwiej. - Nie spuszczamy głów - mówi Wojciech Matuszak.

Podopieczni Dmytro Zinczuka w końcu przełamali złą passę meczów w Szczecinie. Po dwóch przegranych z rzędu odnieśli zwycięstwo. Nie popełniali zbyt wielu błędów. Nie pozwolili gospodarzom choćby na jednobramkowe prowadzenie. - Niestety tak wyszło, widać to po wyniku. Mecz walki. Pierwsza i druga połowa były zacięte - stwierdził tuż po końcowej syrenie Wojciech Matuszak.

- Rywal cały czas prowadził, jednak po zmianie stron coś się u nich załamało. Doszliśmy ich na remis (po 26 - dop. red.). Zrobił się tzw. "kocioł". Myśleliśmy, że uda się to jeszcze odwrócić. W końcówce kilka zbyt pochopnych akcji, za szybko rozwiązanych i rezultat jest, jaki jest. Przegrywamy. Musimy szukać punktów w kolejnych meczach - dodał rozgrywający Sandra Spa Pogoni.

Spotkanie dobitnie pokazało, jak ważne jest zminimalizowanie liczby błędów własnych. Zwłaszcza w ostatnich minutach zawodów. - Przy takim wyniku i presji zdobycia punktów, głowa inaczej wtedy funkcjonuje. Te pomyłki być może wynikały z braku koncentracji, kilku niedokładnych podań. Można było dłużej rozegrać akcję. Tak samo w obronie. Niby wszystko szło dobrze, ale 2-3 szybsze podania, jedna osoba troszkę się spóźniła i przeciwnik to wykorzystał - zauważył Matuszak.

Bohaterem spotkania, a zwłaszcza końcowego fragmentu zawodów został Marcin Schodowski. Bramkarz Piotrkowianina idealnie ustawił się do rzutu Pawła Krupy, dotąd dość skutecznego. Odbił jedną z decydujących piłek, po których Portowcy nie mieli już czasu na sprawienie sobie i kibicom radości. - My dobrze wiedzieliśmy, jak on broni, oglądaliśmy wideo. Podeszliśmy do tego profesjonalnie. Na każdego zawodnika patrzymy indywidualnie, wiemy, jaki ma styl, co potrafi. Trener nie musiał nas na to uczulać - przyznał zawodnik gospodarzy.

ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś

O swoim występie nie chciał za wiele mówić, choć w zdobywaniu ważnych bramek zdołał odciążyć wspomnianego wcześniej Krupę. - W sumie nie mnie to oceniać. W pierwszej połowie weszły mi 3-4 rzuty. Jednak nie jestem z siebie zadowolony, bo w drugiej części popełniłem w obronie zbyt dużo naprawdę prostych błędów - powiedział.

Podopiecznych Piotra Frelka czeka teraz batalia z MMTS-em. - W poniedziałek (15 października) planowany trening, we wtorek wyjazd do Kwidzyna, a w środę mecz. Nie spuszczamy głów. Obejrzymy wideo. Jesteśmy przygotowani na trudną przeprawę. Nie ma co się poddawać, poszukamy tam punktów. Wiadomo, że to trudny teren, ale my też potrafimy zagrać dobrą piłkę ręczną. Spróbujemy coś im "urwać" - ocenił prawy rozgrywający.

Portowcy ostatni raz ograli MMTS na jego terenie blisko 4 lata temu. Było to w na początku listopada w sezonie 2014/2015 (32:30). Od tamtej pory zawsze wracali na tarczy. - Nie grałem w barwach Pogoni w Kwidzynie. Wystąpiłem u siebie i ten mecz wygraliśmy. Postaramy się zwyciężyć, zrobimy wszystko, aby tak się stało - podsumował Matuszak.

Źródło artykułu: