Wielcy przegrani poprzednich rozgrywek - drużyna, która była niekwestionowanym faworytem i druga, która wypuściła trofeum z rąk. Zespoły z ogromnymi ambicjami, które jeszcze nigdy nie sięgnęły po zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Paris Saint-Germain HB - klub z gigantycznym budżetem, Telekom Veszprem - ekipa z olbrzymią tradycją. W sobotę Francuzi i Węgrzy stanęli naprzeciw siebie w półfinale Ligi Mistrzów i stworzyli fantastyczne widowisko. Zwycięzca mógł być jednak tylko jeden. W finale zagrają paryżanie.
Eksperci wciąż powtarzają, że kluczem do wygrywania meczów w piłce ręcznej jest przede wszystkim obrona. Mocna, twarda, szczelna. Obie drużyny od początku spotkania postawiły na defensywę i to ona królowała niemal przez cały przebieg pojedynku. Już w pierwszej akcji Nikola Karabatić musiał zmienić koszulę - rywale dosłownie ją na nim zdarli i dali jasny sygnał - nie odpuścimy.
Nieco lepiej spotkanie rozpoczęli szczypiorniści z Veszprem, którzy do doskonałej obrony, dołożyli fantastyczny atak - w pierwszych akcjach zupełnie rozrzucali przeciwników, dzięki czemu na linii szóstego metra mieli mnóstwo miejsca. Ich dominacja nie trwała jednak długo. Paryżanie błyskawicznie skorygowali swoje błędy, a Węgrzy zaczęli się mylić.
Przede wszystkim gracze Telekomu byli bardzo nieskuteczni w drugiej linii. Strzelby Momir Ilić, Laszlo Nagy i Aron Palmarsson zawodziły. W pierwszej połowie zza dziewiątego metra szczypiorniści Xaviera Sabate trafili jedynie dwa razy. Jeśli dołożyć do tego obijanie słupków, poprzeczki, doskonale broniącego Thierry'ego Omeyera oczywiste było, że paryżanie szybko wyjdą na prowadzenie. Francuzi uruchomili kontry, ale ich przewaga nie była duża - chociaż Madziarzy mieli problemy w ofensywie, w defensywie nie odpuszczali - PSG odskoczyło tylko na dwa trafienia.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Moryto: Chcemy mieć dla kogo grać
Na takim poziomie dwie bramki to jednak zupełnie nic. Gracze z Veszprem konsekwentną grą zdołali bardzo szybko zupełnie zniwelować ten dystans. Drugą połowę udanym rzutem otworzył Ilić i wreszcie Węgrzy wyszli na prowadzenie. Gra bramka za bramkę szybko jednak się skończyła - bardziej przekonująco i przede wszystkim skuteczniej mecz prowadzili paryżanie, dzięki czemu w 42. minucie po trafieniu Mikkela Hansena wygrywali trzema oczkami. Chwilę później rollercoaster znów się zaczął. Pościg Madziarów i remis.
Końcówka była gorąca, a atmosfera na trybunach fantastyczna. Na cztery minuty przed ostatnią syreną, przy stanie 26:25 dla PSG, karnego nie wykorzystał Mikkel Hansen. Kilka sekund wcześniej Węgrzy stracili Andreasa Nilssona, a w kolejnej akcji nie poradzili sobie grając w osłabieniu. Na minutę przed końcem zmniejszyli jednak prowadzenie paryżan do jednego trafienia. Wszystko było w ich w rękach. Kompletnie pogubili się jednak w ostatniej akcji i z pierwszego finału Ligi Mistrzów mogli cieszyć się gracze Paris Saint-Germain HB.
Liga Mistrzów, półfinał:
Telekom Veszprem - Paris Saint-Germain HB 26:27 (11:11)
Telekom Veszprem: Mikler, Alilović - Ivancsik, Schuch, Ilić 1, Palmarsson 1, Gajić 4, Nilsson 2, Nagy 6, Ugalde 1, Marguc 5, Rodriquez, Terzić, Blagotinsek 2, Sulić 1, Lekai 3
Karne: 5/6
Kary: 6 min. (Nilsson, Sulić, Lekai - po 2 min.)
PSG: Omeyer - Gensheimer 7, Mollgaard, Accambray, Stepancić 1, Kounkoud, Barachet, Remili 3, Abalo 2, L. Karabatić 1, Hansen 7, Narcisse 3, Nielsen 2, N. Karabatić 1, Nahi
Karne: 3/5
Kary: 4 min. (Remili, Hansen - po 2 min.)