Lider z Gdyni cieszy się z punktu. "Graliśmy jak nie my"

WP SportoweFakty / Michał Domnik
WP SportoweFakty / Michał Domnik

Hitowym starciem 11. kolejki I ligi w grupie był mecz Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów z liderem rozgrywek, Spójnią Gdynia. Niewiele brakowało, a beniaminek okazałby się lepszy. Gdynianie cieszą się z remisu.

- Jesteśmy liderem na papierze i tam, gdzie jedziemy, tam te zespoły nastawiają na nas. Staramy się temu przeciwstawić. W Gorzowie padł remis - podsumował Kamil Ringwelski, obrotowy Spójni Gdynia, który niegdyś grał w gorzowskim zespole.

Goście nie mieli łatwej przeprawy w pojedynku 11. kolejki I ligi w grupie A . Choć początkowo prowadzili, to po pierwszej połowie przegrywali 10:13, a w drugiej było już nawet 16:20, ale ostatecznie udało się doprowadzić do remisu 25:25. - Z przebiegu spotkania na pewno jestem zadowolony. Prawie całe spotkanie to my goniliśmy przeciwnika. Pierwsze 30 minut zagraliśmy bardzo słabo. Jak nie my. Szkoda tego czasu. Z jednego punktu trzeba być zadowolonym, bo po takiej pierwszej połowie wrócić do gry i jeszcze wydrzeć gospodarzowi remis jest bardzo trudno. Gratulacje dla moich zawodników za walkę i drugie 30 minut. Zostawili kawał zdrowia na boisku, a jesteśmy w takim składzie, a nie innym - przyznał po spotkaniu Marcin Markuszewski.

Trener gdynian na pojedynek z Kancelarią Andrysiak Stalą Gorzów zabrał zaledwie 12 zawodników, w tym jednego bramkarza. - Mamy plagę kontuzji. Nawet zawodnicy z urazami grają i to od pierwszej do ostatniej minuty. Po długiej podróży trzeba się cieszyć, a nie narzekać. Zremisowaliśmy po dobrym spotkaniu, gdzie przeciwnik postawił nam trudne warunki - zdradził.

Jak się okazuje, sytuacja z kontuzjami jest dużo trudniejsza niż mogłoby się wydawać. - Ten skład był bardzo okrojony od dłuższego czasu. Pierwszy zawodnik posypał nam się już przed początkiem rozgrywek. W tym momencie gramy na jednego bramkarza, również nie do końca zdrowego. Rozgrywający też nie są w pełni zdrowi. Jeden chory, a drugi z kontuzją. Ciężkie czasy dla nas i cieszymy się z tego punktu - mówił szkoleniowiec Spójni.

Przy stanie 20:16 dla gorzowian przyjezdni zdecydowali się na dość ciekawy manewr taktyczny, gdyż wycofali bramkarza, mając cały zespół na boisku. W ten sposób stworzyli sobie przewagę i atakowali siedmiu na sześciu. To przyniosło skutek, bo udało się odrobić straty i ostatecznie zremisować. - Musieliśmy czegoś szukać. Nie było nie wiadomo jakiego problemu w ataku, a bardziej w obronie. Trzeba było formę i dobrą dyspozycję przeciwnika zachwiać w pewnym momencie. To się udało - zakończył Markuszewski.

ZOBACZ WIDEO Mariusz Jurasik nowym trenerem piłkarzy ręcznych Pogoni Szczecin (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: