Stal - Spójnia: beniaminek nie dał się liderowi. Remis w meczu na szczycie

WP SportoweFakty / Radosław Siuba
WP SportoweFakty / Radosław Siuba

W sobotę w ramach 11. kolejki do Gorzowa Wielkopolskiego przyjechał lider I ligi grupy A, a więc zespół Spójni Gdynia. Gorzowska hala pozostaje niezdobyta po remisie (25:25) ze Spójnią.

Od początku widać było, że będzie to trudna przeprawa dla beniaminka pierwszej ligi. Był to także wyrównany i twardy pojedynek. Lepiej sobotnie spotkanie rozpoczęli gracze lidera rozgrywek. Spójnia Gdynia po niespełna trzech minutach prowadziła 2:0. Gospodarze jednak nie odpuścili. Stal Gorzów kilkukrotnie wyrównywała stan rywalizacja, aż w końcu wyszła na prowadzenie 7:6 po celnym rzucie Adriana Turkowskiego.

Miejscowi uzyskali prowadzenie w 14. minucie meczu i długo nie dawali się dogonić. Pierwsza część spotkania zakończyła się wygraną żółto-niebieskich 13:10, a stało się tak dzięki bardzo dobrej postawie Cezarego Marciniaka w bramce oraz skutecznych akcjach zespołowych w ofensywie.

Gdynianie drugą połowę także zaczęli od prowadzenia 2:0, czym zmniejszyli przewagę gospodarzy do stanu 13:12. Jednak Stal szybko wzięła się do pracy i zaczęła budować różnicę i kontrolować przebieg pojedynki. Miejscowi prowadzili już nawet 20:16 i wydawało się, że nikt nie odbierze im kolejnego zwycięstwa w lidze.

Do końca pojedynku było jednak daleko, bo blisko kwadrans. Ten czas bardzo dobrze wykorzystali goście, którzy mozolnie odrabiali straty. Skuteczność Stali spadła, a coraz więcej sytuacji z przodu miała Spójnia. Goście doprowadzili do stanu 20:19 i cały czas utrzymywali się w kontakcie.

ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: Dujszebajew chciał, żeby odchodzili pojedynczo (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Przy wyniku 23:22 na środek parkietu wybiegł Marciniak, który chciał uratować swój zespół przed kontrą i wybić piłkę. Niestety na swojej drodze spotkał dwóch rywali, a jeden z nich kopnął bramkarza gospodarzy w kolano. Na parkiecie zawrzało. Adam Lisiewicz otrzymał dwie minuty kary za to zagranie, a golkiper miejscowych musiał opuścić boisko z urazem. Warto dodać, że wcześniej w jednej z akcji Turkowski został uderzony łokciem przez rywala w twarz i sędziowie pokazali zawodnikowi gości także tylko dwie minuty kary.

W 56. minucie Borys Brukwicki zdołał doprowadzić do wyrównania (23:23). Później ponownie Stal wyszła na prowadzenie, do siatki rywali trafili Stanisław Gębala i Bartosz Starzyński. 25:23 dla gospodarzy i nieco ponad minuta do końca. Wydawało się, że ponownie żółto-niebiescy są blisko wygranej. Ponownie jednak rzucił Brukwicki. Na dziewięć sekund przed końcem trener gości poprosił o czas. Ostatnia akcja została bardzo dokładnie rozpisana i Paweł Ćwikliński umieścił piłkę w siatce, kończąc spotkanie remisem.

Tym samym lider ze Spójni traci kolejny punkt w tym sezonie, a gorzowianie mogą poszczycić się faktem, że nikt nie wygrał w ich hali, która w sobotę była wypełniona po brzegi.

Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów - Spójnia Gdynia 25:25 (13:10)

Stal: Marciniak, Nowicki - Mariusz Smolarek, Śramkiewicz, Kryszeń 2, Marcin Smolarek 2/1, Gębala 5, Serpina 1, Turkowski 6/1, Gałat, Bekisz 2, Droździk 2, Starzyński 4, Kłak 1, Stupiński
Karne: 2/3
Kary: 6 min. (Serpina - 4 min., Droździk - 2 min.)

Spójnia: Zimakowski - Lisiewicz 4, Ćwikliński 4, Oliferchuk 3, Kamyszek 2, Matuszak 1, Ringwelski, Brukwicki 4, Rychlewski 2/2, Kamil Pedryc 4, Paweł Pedryc, Marszałek 1
Karne: 2/2
Kary: 8 min. (Lisiewicz, Ćwikliński, Kamyszek, Kamil Pedryc - po 2 min.)

Sędziowie: Przemysław Stężowski (Lubin), Tomasz Ziablicki (Wrocław)
Widzów: około 450

Źródło artykułu: