Gwiazdor FC Barcelony już przed rozpoczęciem spotkania ściągnął na siebie niechęć Argentyńczyków. "Upokorzymy ich przed własnymi kibicami” - buńczucznie deklarował Raphinha na kanale Romario TV. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
Albicelestes nie dali rywalom większych szans i w spotkaniu rozegranym w nocy z wtorku (25.03) na środę czasu polskiego ostatecznie wygrali aż 4:1. Przedmeczowe zapowiedzi Raphinhi sprawiły, że stał się on celem ataków i prowokacji - zarówno ze strony kibiców, jak i samym reprezentantów Argentyny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie
Już po ostatnim gwizdku sędziego przebiegający obok niego bramkarz Argentyny Emiliano Martinez złośliwie trącił Brazylijczyka barkiem. Swoje trzy grosze dorzucił też Leandro Paredes, który jeszcze w pierwszej połowie starł się słownie z innym reprezentantem Canarinhos - Rodrygo.
Argentyńczyk w drwiącym geście dotknął twarzy rywala. To już ostatecznie wyprowadziło z równowagi piłkarza Barcelony, który odepchnął Paredesa. W pobliżu znajdował się również Cristian Romero, który odprowadził Raphinhę w kierunku linii bocznej boiska. Eskalacji konfliktu zapobiegł również rezerwowy w tym meczu Endrick, który przytrzymał swojego starszego reprezentacyjnego kolegę.
Dzięki temu zwycięstwu Argentyna umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli eliminacji do mistrzostw świata. Albicelestes mają aż dziewięć punktów przewagi nad drugim Ekwadorem. Brazylia jest czwarta ze stratą 10 punktów do lidera.