Katarski team wyszedł Chorwatom naprzeciw i zaskoczył ich twardą oraz ruchliwą defensywą. W dodatku fantastycznie w bramce spisywał się Danijel Sarić, który raz po raz zatrzymywał przeciwników i w 9. minucie cieszył się z prowadzenia cztery do jednego. Od tego momentu skuteczność podopiecznych Valero Rivery nieco spadła. Mimo to Hrvatska nie potrafiła wykorzystać okazji i doprowadzić chociażby do wyrównania.
Golkiper FC Barcelony Lassa okazał się katem także w następnych akcjach. Dzięki jego paradom oraz skuteczności Rafaela Capote i Żarko Markovića, drużyna znad Zatoki Perskiej zeszła na przerwę z pokaźną zaliczką siedmiu bramek.
Po zmianie stron sytuacja Manuela Strleka i spółki zaczęła się komplikować. Aktualny wicemistrz świata w 33. minucie meczu uciekł już im na dziesięć bramek.
Rozdrażniona drużyna z Bałkanów podjęła jednak rękawice i na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziów zniwelowała straty do sześciu trafień. Katar czuł już smak zwycięstwa i na więcej brązowym medalistom igrzysk olimpijskich w Londynie nie pozwolił. Niedzielne starcie zakończyło się dość niespodziewaną i zaskakująco łatwą wygraną bogaczy.
Chorwacja - Katar 23:30 (8:15)
Chorwacja: Stevanović (8/26 - 31%), Pesić (1/10 - 10%), Duvnjak 2, Stepancić 4, Kopljar 1, Horvat 2/1, Karacić 1, Strlek 5, Cupić 3/1, Mamić 2, Slisković, Kozina 3.
Karne: 2/6
Kary: 10 min.
Katar: Sarić (8/16 - 50%), Stojanović (6/20 - 30%) - Marković 10/4, Mabrouk 1, Bagarić 1, Roine 2, Capote 2, Murad 1, Memisević 1, Alrayes 5, Megdich, Mallash 3.
Karne: 4/4
Kary: 12 min.
ZOBACZ WIDEO Polacy faworytami nie są, ale nie można ich lekceważyć (źródło TVP)
{"id":"","title":""}