Zawodnicy z Dolnego Śląska w lidze zanotowali już czternaście przegranych z rzędu. O zaledwie jedno "oczko" wyprzedzają ostatni w tabeli Zepter KPR Legionowo. Kaliszanie z kolei znajdują się na 7. pozycji i mają duże szanse na awans do fazy play-off.
Mimo to początek pucharowego starcia należał do Śląska. W 26. minucie, po trafieniu Jakuba Wielguckiego, wrocławianie prowadzili już 14:9.
Podopieczni Rafała Kuptela wrzucili wtedy piąty bieg. Do przerwy rzucili aż sześć bramek i do szatni schodzili przy wyniku 15:15. Zanosiło się na duże emocje po zmianie stron.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
W 46. minucie rzut karny wykorzystał Bartosz Kowalczyk i strata gości wynosiła zaledwie jedną bramkę. Tym razem to gospodarzom udało się wskoczyć na właściwe tory.
Cztery kolejne trafienia z rzędu praktycznie przesądziły o losach spotkania. Kaliszanie nie potrafili znaleźć drogi do bramki rywali przez blisko dziesięć minut. Gospodarzom nie przeszkodził fakt, że wykorzystali zaledwie 2 z 5 rzutów karnych.
WKS Śląsk zwyciężył 27:24 i zameldował się w ćwierćfinale. Aż dziewięć bramek do dorobku drużyny dołożył Kacper Adamski. Wśród pokonanych cztery gole dorzucił Bartosz Kowalczyk.
1/8 finału Orlen Pucharu Polski
WKS Śląsk Wrocław - Energa MKS Kalisz 27:24 (15:15)
WKS Śląsk Wrocław: Małecki, Młoczyński - Adamski 9 (2/3), Jankowski 4, Kornecki 4, Cepielik 3, Gądek 1, Granowski 1 (0/2), Kołodziejczyk 1, Mucha 1, Przybylski 1, Ramiączek 1, Wielgucki 1, Królikowski, Majewski
Karne: 2/5
Kary: 8 min. (Jankowski, Kornecki - 4 min.)
Energa MKS Kalisz: Hrdlicka 1, Szczecina - Kowalczyk 4 (3/4), Doncow 3, Fedeńczak 3, Kucharzyk 3, Starcević 3, Drej 2, Molski 2, Kus 1, Ribeiro 1, Wróbel 1, Bekisz, Moryń
Karne: 3/4
Kary: 4 min. (Drej, Wróbel - 2 min.)
Czerwona kartka: Kus
Sędziowie: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski
Frekwencja: 1500 widzów