- Niesamowicie cieszę się, że po tych sześciu latach wracamy na mistrzostwa. Szczerze mówiąc, bardzo czekałam na to, bo wiem jaki klimat jest na takich imprezach, jeździłam i strasznie tęskniłam za tym. Nie mogę opanować łez szczęścia... Cudowne uczucie! - mówiła w czerwcu tego roku po przypieczętowaniu awansu na turniej w Serbii Kinga Grzyb. Polki po raz drugi pokonały wówczas Szwedzki, zapewniając sobie miejsce w gronie dwudziestu czterech drużyn, które w grudniu rozpoczną rywalizację o mistrzostwo świata.
Chwilom wzruszeń i szalonym tańcom radości nie było końca, lecz nikogo nie powinno to dziwić - od poprzedniego udziału naszej kadry na dużej międzynarodowej imprezie minęło w tym roku sześć lat, a czempionat w Serbii dla większości obecnych kadrowiczek będzie pierwszym tak wielkim turniejem w życiu. Smak udziału na mistrzostwach świata czy to Europy z szesnastki powołanej przez Kima Rasmussena zaznały bowiem dotychczas tylko Karolina Kudłacz, Kinga Byzdra, Małgorzata Gapska, Kinga Grzyb i Karolina Siódmiak.
Pierwsze cztery z nich uczestniczyły w mistrzostwach świata w 2007 roku we Francji, gdzie Polki zajęły 11. miejsce, tocząc wyrównane boje ze światowym topem - Rumunkami, Niemkami i Węgierkami. Późniejsze lata to czas posuchy i upokarzające klęski z przeciętnymi Portugalkami oraz Słowaczkami. Sześć kolejnych eliminacji Biało-czerwone kończyły fiaskiem, aż w czerwcu 2013 roku przełamały klątwę i wywalczyły bilety do Serbii.
- Dostanie się na te mistrzostwa kosztowało nas naprawdę wiele pracy. Bycie tam, w Serbii, to ogromna przygoda i będziemy musiały dołożyć jeszcze większych starań, by sobie poradzić - przyznaje Byzdra, która wraz z Karoliną Kudłacz mają być jednymi z liderek polskiego zespołu. - Chcemy skupiać się na każdym kolejnym meczu, który będziemy napotykać na swojej drodze. Jakieś kalkulacje, mówienie że chcemy stanąć na podium są zbyt dalekie i nie mamy na razie ku temu podłoża. Jesteśmy jednak w stanie wygrać z każdym, nawet najlepszym na świecie - stwierdza Kudłacz. Oby tych zwycięstw w Serbii było jak najwięcej.