Szczypiorniści z Opola kilkukrotnie wychodzili w Kaliszu na prowadzenie, ale za każdym razem rywalom udało się ich dogonić. Stało się tak nawet w końcówce, gdy wydawało się, że trzy punkty zgarnie ekipa Bartosza Jureckiego.
- Cały mecz dawaliśmy drugie, trzecie życie drużynie z Kalisza. Na początku odjechaliśmy i fajnie się to układało. Obrona funkcjonowała, bramkarz nam pomagał - skomentował szkoleniowiec Corotop Gwardii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła
- Nie wiem, ile stuprocentowych akcji nie trafiliśmy. Dwadzieścia? Więc ukłon też dla bramkarzy rywali, bo to też ich zasługa i praca. Zwracaliśmy uwagę, jak mamy rzucać, ale widocznie nie dotarło to do zawodników - dodał.
Jurecki był rozczarowany końcówką w wykonaniu swojego zespołu. Podkreślił, że jeżeli nie wykorzystuje się swoich szans, wówczas dostaje się cios od rywali. Ma przy tym nadzieję, że strata punktu nie będzie miała dużych konsewkencji dla układu tabeli.
- Cieszymy się oczywiście, że mamy te dwa punkty, że wygraliśmy w karnych, że się podnieśliśmy. To bardzo ważne. Ale nie możemy grać tak nonszalancko. W końcówce pojawił się brak wiary w swoje możliwości, brakło mocnego ataku. Graliśmy bardzo przewidywalnie - tłumaczył trener.
- Mogłem poprosić trochę szybciej o czas. Klarowała się jednak bardzo czysta sytuacja dla Piotra Jędraszczyka, tylko jeden z zawodników niepotrzebnie skoczył i ta piłka została trącona. To nauka na przyszłość - zakończył Jurecki.
Ostatni mecz rundy zasadniczej opolanie rozegrają w sobotę, 5 kwietnia. Podejmować wtedy będą Górnika Zabrze.