Dla WKS Śląska Wrocław nie ma już spotkań o pietruszkę ani takich, w których mogą pozwolić sobie na stratę punktów. Zwłaszcza że Zepter KPR Legionowo prezentuje się coraz lepiej. "Wojskowi" muszą szukać punktów, żeby odskoczyć rywalom, nad którymi przed spotkaniem z Górnikiem mieli zaledwie "oczko" przewagi. Tak słaba sytuacja w tabeli jest efektem braku zwycięstwa w lidze od 28 września ubiegłego roku.
Niedzielny mecz przeciwko Górnikowi Zabrze był jedną z większych szans na poprawienie swojej sytuacji w tabeli Orlen Superligi mężczyzn. Śląsk znalazł się w takiej sytuacji, że każdą okazję musi wykorzystywać. Podopieczni Arkadiusza Miszki nie mają za sobą najlepszego sezonu, ale zwycięstwo we Wrocławiu mogło dać im miejsce w pierwszej ósemce.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Szkoda byłoby nie wykorzystać takiej szansy w spotkaniu z jednym z outsiderów. Szczypiorniści z Zabrze mogli również w najlepszy możliwy sposób odpowiedzieć właścicielowi klubu, który zapowiedział, że przestaje wspierać finansowo klub - więcej na ten temat TUTAJ.
Pierwsze 20 minut wyglądało obiecująco dla gości. W Hali Orbita Górnik prowadził i kontrolował to, co się działo na parkiecie. W bramce dokładał swoje Piotr Wyszomirski. Śląsk miał problemy w ataku. Podopiecznym Arkadiusza Miszki udało się nawet wyjść na trzypunktowe prowadzenie, ale to właśnie wtedy zaczęły się kłopoty dla gości.
To podziałało na rywali jak płachta na byka. Swoje show rozpoczął Kacper Adamski, czyli nowy nabytek, który oprócz tego, że dorzucał ważne bramki, to wziął się za dyrygowanie grą i wypracowywał kolegom dogodne pozycje. Kilka ważnych interwencji dołożył Patryk Małecki i w 23. minucie zrobił się remis 10:10. Śląsk jednak poszedł za ciosem i prowadził nawet 12:10, ale kilka błędów zadecydowało o tym, że do przerwy było 12:12.
Druga połowa przyniosła wiele emocji. Żadna z ekip nie chciała odpuścić. Wszyscy wiedzieli o co grają. Nikt nie był w stanie uciec na więcej niż trzy bramki. Nic dziwnego więc, że po 60 minutach było 23:23, co skutkowało rzutami karnymi. Dobra postawa w drugiej części gry mogła jednak napawać optymizmem kibiców Śląska. Duże problemy Górnikowi sprawiali Paweł Salacz i Krzysztof Gądek.
W serii "siódemek" lepiej spisał się Górnik, który wykorzystał dwa nietrafione rzuty Śląska. Pozwoliło to zgarnąć zwycięstwo w karnych 4:2 oraz zdobyć dwa punkty do tabeli. "Wojskowi" za to pokazali, że potrafią i są w stanie zagrać dobre spotkanie. Transfery Kacpra Adamskiego i Bogdana Cherkashchenko z pewnością dodały mnóstwo jakości zespołowi, który do samego końca będzie się bił o utrzymanie. Ta to Górnik po tym zwycięstwie awansował na ósme miejsce w tabeli Orlen Superligi.
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 23:23 (25:27 po karnych) (12:12)
Śląsk: Małecki, Młoczyński - Salacz 5, Adamski 4, Famulski 3, Granowski 3, Cherkashchenko 2, Cepielik 2, Wielgucki 1, Ramiączek 1, Gądek 1, Mucha 1, Jankowski, Kołodziejczyk, Królikowski.
Górnik: Wyszomirski, Ligarzewski - Komarzewski 5, Ivanovic 4, Racotea 3, Artemenko 3, Szyszko 3, Krępa 2, Minotskyi 2, Bogacz 1, Wąsowski, Morkovsky, Pinda, Krawczyk, Działakiewicz.