Wielka Ostrovia, wielki Krekora. PGE Wybrzeże na kolanach

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Na zdjęciu: Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Na zdjęciu: Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski

PGE Wybrzeże Gdańsk po sześciu zwycięstwach z rzędu rozegrało zdecydowanie najgorszy mecz w sezonie. W Gdańsku Rebud KPR Ostrovia wygrała aż 39:28, a w drugiej połowie wprost zamurował bramkę Mikołaj Krekora.

W Gdańsku naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny, które prowadzą byli selekcjonerzy reprezentacji Polski - Patryk Rombel i Kim Rasmussen. Od początku mecz był niezwykle wyrównany i żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na prowadzenie wyższe, niż różnicą jednej bramki. Niewiele swoim zespołom pomagali bramkarze, a w ofensywie brylowali Mikołaj Czapliński i Daniel Reznicky.

Wydawało się, że to ostrowianie w środkowej fazie pierwszej połowy zaczynają budować przewagę. Po bramce Reznickiego, w 15 minucie było 8:10. Od tego czasu jednak obronę uszczelnili gospodarze, którzy rzucili pięć bramek w ciągu czterech minut i stracili w tym czasie jedną, dzięki czemu było 13:11.

Do końca pierwszej połowy ekipa z Gdańska przestała jednak grać tego, co potrafi najlepiej. Skrzętnie skorzystali na tym ostrowianie, którzy najpierw wyrównali, a po chwili wyszli na prowadzenie. Ostatecznie do przerwy ekipa z Wielkopolski miała trzy bramki przewagi, a wynik I połowy - 15:18 - ustalił Kamil Adamski.

Co prawda pierwszą bramkę w drugiej połowie rzucił Maciej Papina, jednak dwie kolejne padły łupem ostrowian i po rzucie Dmitrija Smolikowa goście mieli już cztery bramki przewagi. Białorusin po chwili zakończył mecz, gdyż ostro sfaulował Jakuba Będzikowskiego i zobaczył czerwoną kartkę.

PGE Wybrzeże próbowało odrabiać straty, ale odpowiadać na trudno wywalczone bramki potrafili ostrowianie. Do tego w ostatnim kwadransie Patryk Rombel musiał radzić sobie bez Nejca Zmavca, który został wykluczony w tym meczu już trzeci raz. Po chwili kolejną, ósmą bramkę dla swojej drużyny zdobył Kamil Adamski i przy stanie 23:28 gdańszczanie poprosili o czas.

Na nic się to zdało, gdyż do dobrze funkcjonującej w ofensywie ostrowskiej drużyny dołączył Mikołaj Krekora na bramce, który zarówno bronił rzuty z gry, jak i z siódmego metra. Na 10 minut przed końcem, przez 61 sekund goście grali w dwuosobowym osłabieniu, jednak mieli w tym okresie sześć bramek przewagi. W jedynej ofensywnej akcji w dwuosobowej przewadze do bramki wrzucił Będzikowski, jednak faulował w ataku, a bramkę wrzucił Ksawery Gajek. Było już po meczu.

ZOBACZ WIDEO: Lokalny patriotyzm Wiktora Przyjemskiego. Czy prezesa Motoru denerwuje zachowanie młodzieżowca?

W końcówce spotkania goście budowali coraz wyższą przewagę i mogło się wydawać, że gdańszczanie chcieliby już wrócić do szatni. Mecz zakończył się wynikiem 28:39 i zasłużenie trzy punkty pojechały do Ostrowa Wielkopolskiego.

PGE Wybrzeże Gdańsk - Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 28:39 (15:18)

PGE Wybrzeże: Zembrzycki (4/29 - 14%), Poźniak (3/16 - 19%) - Czapliński 8, Będzikowski 5, Papina 4, Stanescu 3, Domagała 2, Peret 1, Stępień 1, Niedzielenko 1, Góralski 1, Papaj 1, Siekierka 1, Zmavc, Pepliński.
Karne: 3/6.
Kary: 12 min. 

Rebud KPR Ostrovia: Zimny (0/7 - 0%), Krekora (14/35 - 40%) - Adamski 10, Gajek 6, Reznicky 4, Wojciechowski 4, Urbaniak 3, Misiejuk 2, Smolikow 2, Klopsteg 2, Rybarczyk 2, Łyżwa 1, Szpera 1, Tomczak 1, Kamyszek 1, Marciniak.
Karne: 3/3.
Kary: 12 min.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty