Zawodniczki AWS Energa Szczypiorno Kalisz w pierwszej kolejce zmagań w Orlen Superlidze Kobiet miały arcytrudne zadanie. Nie dość, że przystąpiły do meczu w zaledwie dziewięcioosobowym składzie, to jeszcze na start zmierzyły się ze zdobywcą podwójnej korony - KGHM MKS Zagłębiem Lubin.
Kaliszanki praktycznie cały mecz rozegrały bez możliwości rotacji, mając do dyspozycji dwie bramkarki i jedynie siedem zawodniczek w polu. Mimo to, walczyły jak tylko potrafiły, świadome trudności, jakie czekały na nie w starciu z tak silnym rywalem. Mimo że przegrały 14:35 (---> RELACJA), trenerka Monika Cholewa wyraziła dumę z postawy swoich podopiecznych.
- Ciężko to podsumować, mamy swoje problemy. Ale to są nasze problemy i będziemy sobie radzić z tym. Starałam się łatać te "dziury" zawodniczkami, które normalnie nie grają na tych pozycjach, więc to był też duży kłopot. Nie mogłyśmy poćwiczyć tego, co chciałyśmy. Ogólnie jestem dumna z zawodniczek, że walczyły do końca i w ogóle nie spuściły głów - powiedziała szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
- Wiedziałyśmy, że to będzie ciężki mecz i będzie trudno. Mimo że nie grałyśmy w pełnym składzie, będziemy analizować błędy, które nam się przydarzyły w Lubinie. Będziemy się starać to skorygować, żeby dalej było lepiej. I oczywiście czekamy na resztę zawodniczek - dodała Tatjana Trbović, jedna z liderek i kapitan drużyny.
Kiedy możemy spodziewać się pozostałych szczypiornistek? - Mamy nadzieję, że już dwie zawodniczki dojdą po kontuzjach na mecz drugiej kolejki. A pozostałe? Jeszcze nie wiem. Mam nadzieję, że będą już w Polsce 15 września. Bardzo bym chciała, żeby na mecz z Elblągiem były już wszystkie - odpowiedziała Monika Cholewa.
---> "Nie widać nadziei". Górnik stracił sponsora przez brak perspektyw
---> "Nie spodziewaliśmy się". Nowa jakość po trzęsieniu ziemi w Azotach