Francuzi i Szwedzi przez MŚ 2023 szli perfekcyjnie. Obie nacje w półfinale zameldowały się z kompletem zwycięstw, mając serię 7-0. Przed rokiem po pasjonującym boju na mistrzostwach Europy górą byli Szwedzi (34:33), sięgając ostatecznie po złoty medal. Francja miała więc dodatkową motywację, by wyrównać rachunki, czyniąc to na terenie rywala.
Mistrzowie Europy do półfinału z mistrzami olimpijskim przystępowali bez swojej największej gwiazdy - Jima Gottfridssona. Doznał on złamania lewej ręki w ćwierćfinale z Egiptem i na MŚ już nie wystąpi. Jego brak był bardzo widoczny w grze Skandynawów, którzy po kwadransie tracili do Francuzów trzy bramki, choć w bramce dwoił się Andreas Palicka.
Na chwilę szwedzki zespół poderwał Eric Johansson, udało się złapać kontakt z Francuzami, lecz ich radość nie trwała długo. Trójkolorowi świetnie zneutralizowali drugą linię Szwedów, samemu karcąc ich bezlitośnie w tym elemencie.
Świetną partię rozgrywali Nedim Remili i Dika Mem, przebudził się też Vincent Gerard, będący w cieniu podczas ćwierćfinału z Niemcami. Wicemistrzowie globu złapali dłuższy przestój w ofensywie, nie znajdując sposobu na sforsowanie zasieków obronnych Francuzów. Les Blues z zimną krwią punktowali rywali, skutecznie neutralizując szwedzką drugą linię. W wypełnionej po brzegi hali w Sztokholmie, atmosfera zrobiła się posępna. Do przerwy ekipa Trzech Koron traciła bowiem już cztery bramki.
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
Szwedzi rzucili się do odrabiania strat, lecz Francuzi grając niezwykle wyrachowanie, nie zdołali zrobić sobie krzywdy. Co prawda na chwilę publiczność w Sztokholmie poderwała się, gdy Jonathan Carlsbogard zniwelował straty do ledwie dwóch bramek. Był to jednak tylko chwilowy przebłysk. Szwedów z marzeń o wielkim finale odarł Vincent Gerard. Zabójczą bronią mistrzów olimpijskich byli obrotowi - Ludovic Fabregas i Nicolas Tournat, rzucając niemal 33 procent z całkowitego dorobku!
Gdy na pięć minut przed końcem było 30:24, hala w Sztokholmie kompletnie ucichła. Jasne stało się bowiem, że wielkiego finału dla Szwedów przed własną publicznością nie będzie. Francja w wielkim stylu awansowała po sześciu latach do ósmego w historii finału mistrzostw świata. Trójkolorowi w niedzielę 29 stycznia, zagrają z Danią o swój siódmy złoty medal.
Francja - Szwecja 31:26 (16:12)
Francja:
Gerard (12/38 - 32 proc.) - Lenne 3, Remili 4, Lagarde 1, Prandi 2, Richardson, Mem 5, Tournat 4, N. Karabatić, Mahe 5, Grebille, L. Karabatić, Fabregas 6, Porte, Nahi 1. Karne: 4/4.
Kary: 6 min. (2 min. Remili, Tournat, L. Karabatić).
Szwecja: Palicka (9/31 - 29 proc.), Thulin - Carlsbogard 4, Darj 1, Ekberg 2, D. Pettersson 4, Wanne 2, F. Pettersson, Claar 3, Pellas, Lagergren 2, Persson, Bergendahl 2, Sandell 1, Johansson 5, Forsell Schefvert.
Karne: 1/2.
Kary: 8 min. (4 min. Sandell, 2 min. Claar, Pettersson).
Czytaj także:
Hiszpanie postraszyli Duńczyków
Bohater Danii na chwilę stracił rozum