Alex Dujshebaev: Nie możemy biegać, nie możemy chodzić, ale każdy chciał wygrać [WYWIAD]

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

Hiszpania po dwóch dogrywkach pokonała Norwegię 35:24 i awansowała do półfinału mistrzostw świata piłkarzy ręcznych. Ten mecz najpierw był wygrany, później przegrany, a następnie jeszcze raz wygrany - powiedział Alex Dujshebaev dla WP SportoweFakty.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Wspaniałe emocje w wykonaniu waszym i Norwegów. Zgodzisz się z tym, że takie mecze o taką stawkę zdarzają się niezwykle rzadko?

Alex Dujshebaev, reprezentant Hiszpanii: Tak, to prawda. Żeby porównać emocje z tego meczu do jakiegokolwiek innego spotkania, musiałbym wskazać finał Ligi Mistrzów. Dobrze, że udało się wygrać. To najważniejsze.

To wy się cieszycie, a w 60. minucie Norwegia była o krok od awansu. Dawaliście sobie chociaż wtedy 5 czy nawet 1 procent szans na awans?

Ten mecz najpierw był wygrany, później przegrany, a następnie jeszcze raz wygrany. W końcu zadecydował jeden detal, bo oni też doskonale walczyli. Zagrali niesamowity mecz, było bardzo dużo nerwów po 60., 70. i 80. minucie. Żaden z nas nie może biegać, nie może chodzić, ale każdy chciał wygrać. Mogło się skończyć wcześniej, a wszystko zakończyło się naszym awansem.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

Wraz z bratem Danielem i Gonzalo Perezem de Vargasem w kluczowym momencie zachowaliście zimną krew, pokazując niesamowitą jakość.

Tak, to było niesamowite. Daniel grał dzisiaj tak, jakby był najlepszy na świecie. Gonzalo też prezentował się super, kiedy były najważniejsze akcje to je obronił i my to wykorzystaliśmy. Nie tylko my wygraliśmy, ale też kołowi czy skrzydłowy. Super wyglądała nasza obrona. Mogę tylko pochwalić każdego, również Norwegów. Gdyby mieli trochę więcej szczęścia, to mogliby wygrać.

Z czego wynikało to, że musieliście gonić rywala przez niemal całe spotkanie?

Za dużo nerwów na początku meczu. Jak pierwsze ataki nie poszły, a rywal za łatwo przechodził przez naszą obronę i rzucał bramki, to są tego konsekwencje. W składzie mamy też wielu młodych zawodników i trudno jest utrzymać presję na mistrzostwach świata. Jak już zaczęliśmy łapać grę, to było nam o wiele łatwiej na boisku. Zagraliśmy lepiej i wykorzystaliśmy naszą szansę.

W kluczowych momentach decyduje mental?

Myślę, że tak. Mecz był teoretycznie przegrany w którejś minucie, ale my nigdy nie odpuściliśmy. Jak wspomniałeś mieliśmy 1-5 procent szans na doprowadzenie do remisu, ale wyciągnęliśmy wynik. Walczyliśmy o każdy atak i o każdą piłkę. To była jedna wielka wojna z obu stron, by trafić do bramki. Piłka ręczna jest bardzo brutalna i gdy ktoś rzuci dwie bramki z rzędu, zawsze bardzo trudno gra się przeciwnikowi i trudno utrzymać chłodną głowę przy tak wyrównanym wyniku.

Jak po 80 minutach walki przygotujecie się do półfinału? Fizycznie będzie bardzo trudno.

Tak, będzie bardzo trudno, bo wszyscy jesteśmy zmęczeni. Wiedzieliśmy o co gramy. Oczywiście jak wygrywasz jest lepiej, więc teraz musimy odpocząć, by zregenerować się jak najszybciej. Będzie nam niesamowicie trudno zagrać półfinał, ale będziemy walczyć.

Osobiście wolisz dwie dogrywki czy bezpośrednie rzuty karne po remisie jak w PGNiG Superlidze?

Chyba lepiej grać dwie dogrywki, co jest fajną sprawą dla publiczności i również dla nas. Karne, to zawsze loteria. Oczywiście na dogrywce jest ciężko, ale tak jest bardziej sprawiedliwie dla wszystkich.

Dania wygrała z Węgrami 40:23. Zapowiada się ciężka przeprawa

Aż tyle? No to rzeczywiście, oni będą bardziej wypoczęci. My będziemy walczyć jak z każdym, dla nas nie ma łatwego spotkania i każdy przeciwnik jest trudny. Zawsze jesteśmy w walce.

Żeby wygrać z Danią, musicie na pewno poprawić rzuty karne. Cztery nietrafione rzuty z siódmego metra, to zdecydowanie za dużo.

Tak, to prawda. Już nie wiedzieliśmy kto ma rzucać! To ja miałem już podchodzić do następnego rzutu karnego. Myślę, że popełniliśmy błąd, że zmieniliśmy naszego pierwszego rzucającego po pierwszym błędzie. Czasami w takiej sytuacji lepiej jest dać więcej pewności zawodnikowi i dać mu rzucać dalej.

Czytaj także:
Duńczycy bezlitośni dla Węgrów 

Źródło artykułu: WP SportoweFakty