Porażka z Hiszpanami przekreśliła szanse Biało-Czerwonych na awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. Reprezentanci Polski podkreślali jednak, że pozostałe dwa mecze w fazie głównej są dla nich niezwykle ważne i bardzo chcą je wygrać - przede wszystkim dla kibiców, którzy przez cały czas trwania turnieju mocno ich wspierali. Pierwszym pojedynkiem na poprawę humorów miało być spotkanie z Czarnogórą.
Start meczu z zespołem z Bałkanów ułożył się dla podopiecznych Patryka Rombla idealnie. Polacy zaczęli od szybkiego prowadzenia 3:0. Rywale od pierwszych minut mieli spore problemy w ofensywie - wynik zdołali otworzyć dopiero w 7. minucie starcia i widać było, że męczą się w ataku pozycyjnym.
Miała na to wpływ świetna postawa golkipera reprezentacji Polski - między słupkami doskonale spisywał się Mateusz Kornecki. 29-latek w pierwszych trzydziestu minutach wpuścił zaledwie osiem bramek. Kłopoty Biało-Czerwonych polegały jednak na tym, że nie potrafili wykorzystać skutecznych obron swojego kolegi. Polacy w ofensywie nie błyszczeli i dlatego, gdy wydawało się, że pójdą za ciosem i szybko zbudują przewagę, Czarnogórcy zaczęli odrabiać straty.
ZOBACZ WIDEO: Historyczny wyczyn Polaka. "Daleka droga przede mną"
Tempo spotkania było rwane, a arbitrzy co rusz je przerywali, by skorzystać z wideoweryfikacji w niepewnych, według nich, sytuacjach. Cztery razy podchodzili do stolika, by ocenić, czy Polacy popełnili faule. Raz skończyło się to czerwoną kartką (dla Arkadiusza Moryty), a dwa razy karą dwóch minut (dla Tomasza Gębali i Patryka Walczaka). Tylko w jednym przypadku nie miało to negatywnych reperkusji (w przypadku rzutu wolnego wykonywanego przez Szymona Sićkę i sprawdzeniu, czy rzucił w kierunku twarzy rywala).
W drugiej połowie Polakom udało się odskoczyć na pięć trafień. Tym razem szczypiorniści z Bałkanów nie byli w stanie odrobić strat, cały czas na drodze stał im bowiem fenomenalny Kornecki.
Przed meczem selekcjoner kadry dokonał jednej zmiany - miejsce zajął , dlatego też od pierwszych minut grę Biało-Czerwonych prowadził . 21-latek nie bał się brać na siebie odpowiedzialności, co poskutkowało sześcioma trafieniami.
Polacy do końca kontrolowali rezultat i ostatecznie wygrali siedmioma bramkami. MVP meczu został wybrany nie kto inny, jak Mateusz Kornecki.
Czarnogóra - Polska 20:27 (8:11)
Czarnogóra: Matović, Simić - Bakić, Vujović M. 6, Lazović 3, Cepić 4, Corsović 2, Vujović B. 3, Radović 1, Kaludjerović, Sevaljević, Simić, Lasica, Vujacić 1, Andjelić
Polska: Kornecki 1 - Daszek 4, Jędraszczyk 6, Komarzewski 4, Walczak, Bis, Sićko 5, Pietrasik 4, Czuwara, Pilitowski, Moryto 1, Krajewski, Gębala M., Działakiewicz 2, Gębala T.
Czytaj też:
Znamy najważniejsze rozstrzygnięcia w polskiej grupie. Kolejna drużyna z awansem do ćwierćfinału MŚ
Roland Mikler uratował Węgrów. Nieudany pościg ambitnych Brazylijczyków