Niemcy są mocno stęsknieni medalu mistrzostw świata. Ostatni raz zdobyli go bowiem... aż szesnaście lat temu. W 2007 roku wywalczyli krążek z najcenniejszego kruszcu, po pamiętnym finale z Polską (29:24). Początek Niemców w rywalizacji z Argentyną był wręcz zabójczy. Już po kwadransie gry prowadzili aż 12:5 i trener Albicelestes po raz drugi wezwał swoich graczy na naradę.
Na nic to się zdało. Zespół z Ameryki Południowej był tylko tłem dla kapitalnie grających mistrzów Europy z 2016 roku. Andreas Wolff pierwszą połowę zakończył z ośmioma interwencjami na koncie i skutecznością obron na poziomie 42 procent. Jego koledzy imponowali za to w ofensywie, rzucając przez pół godziny aż 24 bramki!
Świetną grę podopieczni Alfreda Gislasona prezentowali także w drugiej części. Przez siedemnaście minut stracili bowiem tylko trzy bramki i kontynuowali dzieło zniszczenia. Ostatecznie skończyło się na pogromie różnicą aż dwudziestu trafień. To różnica kilku klas. Zawodnikiem meczu został wybrany skrzydłowy Lukas Mertens.
W sobotę 21 stycznia Niemcy zagrają z Holandią. Jeśli zdobędą w tym meczu choćby punkt, zameldują się w ćwierćfinale. Tego samego dnia Argentyńczycy zmierzą się z Serbią.
Niemcy - Argentyna 39:19 (24:11)
Niemcy:
Wolff (8/19 - 42 proc.), Birlehm (7/15 - 47 proc.) - Golla 5, Knorr 4,Koster 1, Mbengue 3, Webber 1, Groetzki 5, Hafner 1 Dahmke 3, Mertens 5, Ernst,Steinert 3, Kohlbacher 3, Drux 1, Witzke 4.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (2 min. Mbengue, Ernst, Drux).
Argentyna: Maciel (4/28 - 14 proc.), Bar (2/15 - 13 proc.) - F. Pizarro, Vainstein,D. Simonet 2, I. Pizarro 1, P. Simonet 4, Moscariello 1, Gavidia 2, Lombardi 2, Carro,P. Martinez 5, R. Martinez 1, Cangiani, Parker 1, Bonanno.
Karne: 1/2.
Kary: 8 min. (4 min. - Lombardi, 2 min. - Cangiani, P. Simonet).
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"