Demonstracja kieleckiej siły. Pretendenci do medalu odstawali

PAP / Tomasz Wiktor / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev
PAP / Tomasz Wiktor / Na zdjęciu: Alex Dujshebaev

Jeśli ktoś liczył na emocje w Zabrzu, to mógł czuć się rozczarowany. Łomża Industria Kielce w kilka minut rozprawiła się z Górnikiem i wygrała 40:24.

Różnica klas nie podlegała dyskusji, ale Górnik w poprzednich sezonach potrafił na własnym parkiecie dotrzymywać kroku mistrzom Polski. Spodziewano się przynajmniej, że kolejny z kandydatów do brązowego medalu postawi większy opór niż Azoty Puławy kilka dni temu.

Tym razem emocje skończyły się zanim kibice zdążyli się porządnie rozsiąść. Zabrzanie cierpieli w ataku od początku, pierwszą bramkę rzucili w 6. minucie przy stanie 0:5. Przede wszystkim obrona Łomży Inudstrii nie pozwalała na dogrania do koła czy wejścia rozgrywających, zagrożenia z dystansu prawie nie było, bo Damian Przytuła został zneutralizowany. Nie powiódł się manewr z lewoskrzydłowym Dmytro Artemienką na środku rozegrania.

Kielczanie błyskawicznie przenosili się na połowę rywali i zdobywali bramki po kontrach. Od czasu do czasu popisywali się efektownym wykończeniem, jak wtedy, gdy Dylan Nahi w ekwilibrystycznej pozie zdołał jeszcze rzucić za plecami. Obrotowi udzielali zabrzańskiej obronie lekcji, głodny gry w ataku Tomasz Gębala asystował i przypomniał, że wciąż dysponuje wielkim potencjałem rzutowym. Tylko pojedyncze interwencje Piotra Wyszomirskiego na moment stopowały Łomżę Industrię, ale w kontekście całego spotkania nie miały praktycznie znaczenia. Górnikom wytrącono większość atutów z rąk, poza tym kielczanie podarowali zaledwie jedną łatwą bramkę po kontrze.

Dominacja nie była aż tak mocno zaznaczona po przerwie, bo obudził się Przytuła, Rennosuke Tokuda próbował rozruszać kolegów, dobre wejście do bramki zaliczył Paweł Kazimier. Wystarczyło, żeby uniknąć klęski, ale kielczanie robili swoje, głównie za sprawą kontr Moryty zbliżali się do właściwie tradycyjnej liczby 40 bramek. Temperaturę podgrzewały pojedyncze akcje i starcia, szczególnie gdy Dmytro Ilczenko bezpardonowo potraktował Haukura Thrastarsona i po uderzeniu w twarz obejrzał niebieską kartę. Obyło się bez urazu, za to dość szybko udział w spotkaniu zakończył Daniel Dujshebaev. Jeszcze przed przerwą usiadł na ławce z lodowym opatrunkiem na stawie skokowym.

Górnik Zabrze - Łomża Industria Kielce 24:40 (10:21)

Górnik: Wyszomirski (3/17 - 27 proc.), Kazimier (4/15 - 27 proc.), Liljestrand (2/15 - 13 proc.) - Przytuła 6/1, Ilczenko 4, Artemienko 3, Tokuda 3, Mauer 2, Krawczyk 2, Rutkowski 2, Baczko 1, Kaczor 1, Wąsowski, Molski
Karne: 1/2
Kary: 10 min. (Wąsowski - 4 min., Przytuła, Tokuda - 2 min., Ilczenko - niebieska kartka)

Łomża Industria: Wolff (5/15 - 33 proc.), Kornecki (5/18 - 28 proc.) - Moryto 10/2, Tournat 7, A. Dusjhebaev 4, Karalek 4, Gębala 4, Nahi 3, Thrastarson 2, Karacić 2, Olejniczak 2, D. Dujshebaev 1, Wiaderny 1, Stenmalm
Karne: 2/3
Kary: 10 min. (Karalek, Nahi - po 4 min., Gębala - 2 min.)

ZOBACZ:
Po latach znowu zagrają o złoto
Ruszyła giełda nazwisk w Kilonii

ZOBACZ WIDEO: Hit sieci. Siedział na trybunach, wziął piłkę i zrobił to

Źródło artykułu: