Łomot w starciu Orlen Wisły Płock z Azotami Puławy

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock

Orlen Wisła Płock nie postawiła złudzeń Azotom Puławy w pierwszym meczu 11. kolejki PGNiG Superligi. Lider tabeli bez większych problemów zwyciężył 36:21. Dla puławian to druga znaczna porażka w ciągu ostatnich trzech dni.

Mecz był zapowiadany jako pierwszy w historii PGNiG Superligi, w którym będzie zastosowany system VAR (Video Assistant Referee). To technologia powtórek wideo, która pomaga sędziom prowadzącym spotkanie przy podejmowaniu kluczowych decyzji. Dzięki temu arbitrzy mogą powtórnie zweryfikować zdarzenie i na tej podstawie podjąć ostateczną decyzję, na przykład o faulu czy zdobytej bramce (WIĘCEJ TUTAJ).

Otwarcie historycznego spotkania zdecydowanie należało do gospodarzy. Mocna defensywa połączona z udanymi interwencjami Marcela Jastrzębskiego, sprawiły, że w 6. minucie było 4:0. Wcześniej Azoty popełniły kilka błędów ukaranych kontrami rywali. Po kolejnych czterech minutach Nafciarze mieli stuprocentową skuteczność rzutową, a puławianie... 12 procent (sic!). Tym drugim generalnie wychodziło niewiele.

Pierwszym symptomem lepszej gry gości było wejście na boisko rezerwowego Borisa Zivkovicia, który szybko zameldował się z ładnym rzutem z dystansu. Pozycje rzutowe na skrzydle wykorzystywał Piotr Jarosiewicz. Obrona Azotów też wyraźnie się uaktywniła, sędziowie kilka razy sygnalizowali płocczanom grę pasywną. Wystarczyło to jednak tylko do zmniejszenia straty do trzech, czterech goli. Dobre akcje przeplatali banalnymi błędami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!

W tali trenera Xavier Sabate było kilka asów atutowych, z których Hiszpan skrzętnie korzystał. Jednym z nich był skuteczny w rzutach z daleka Siergiej Kosorotow. W pewnym momencie dobrze funkcjonująca maszyna, jaką byli Nafciarze, zaczęła zgrzytać. Akcje przestały być tak płynne, a i Jastrzębski między słupkami zatracił skuteczność.

Jeśli u rywali zaczęło "zgrzytać", to w analogicznym okresie można stwierdzić, że Azoty w końcu zatrybiły. Oznaczało to połączenie mocnej obrony, z w końcu skutecznym kończeniem akcji. W 26. min. podopieczni Roberta Lisa zdobyli bramkę kontaktową (13:12). Chwilę potem mieli nawet szansę na remis, ale idealna wrzutka od Ignacio Vallesa do Jarosiewicza zakończyła się obroną płockiego bramkarza.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. Trzy z rzędu kontry po przechwytach i szybko zrobiło się 19:14. Dopiero po chwili niemoc puławian przełamał akcją na przebój Kacper Adamski. Po kolejnych kilku minutach przewaga sięgnęła już dziewięciu goli. Wysoka defensywa, niemal na 9. metrze, skutecznie dezorganizowała puławski atak. Dodatkowo sami gracze gości ponownie zatracili skuteczność nawet w pewnych sytuacjach. Lokomotywa z napisem Orlen Wisła Płock odjeżdżała coraz szybciej.

W 50. minucie wynik brzmiał 30:18 i Azotom pozostała już tylko walka o jego jak największą korektę. O to było jednak niesamowicie ciężko, bo miejscowi wcale nie zamierzali odpuszczać, mimo, że grali w rezerwowym składzie. Finalnie mecz zakończył się różnicą piętnastu bramek.

MVP zawodów wybrano Jastrzębskiego, który zanotował w sumie 13 udanych interwencji (41 proc. skuteczności). Nagrodę odebrał z rąk delegata ZPRP Mirosława Bauma.

PGNiG Superliga:

Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy 36:21 (15:14)
Orlen Wisła

: Jastrzębski Pilipović - Kosorotow 6, Mihić 5, Daszek 4, Krajewski 4, Lućin 4, Piroch 4, Serdio 3, Perez 2, Dawydzik 1, Komarzewski 1, Yasuhira 1, Sroczyk 1, Susnja, Terzić
Karne: 2/3
Kary: 10 min. (Komarzewski - 4 min., Lućin, Krajewski i Susnja - po 2 min.)

Azoty: Koszowy, Borucki - Jarosiewicz 6, Kowalczyk 3, Burzak 3, Przybylski 2, Fedeńczak 2, Janikowski 2, Zivković 1, Adamski 1, Marciniak 1, Valles, Antolak Konieczny
Karne: 2/3
Kary: 8 min. (Adamski, Burzak, Zivković i Fedeńczak - po 2 min.)

Sędziowali: Michał Orzech oraz Robert Orzech (obaj Brodnica)

Źródło artykułu: