Przygnębienie Czesława Michniewicza. "Wydarzyła się najgorsza rzecz"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
PAP/EPA / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
zdjęcie autora artykułu

- Przegraliśmy walkę o marzenia. Musimy to przetrawić. Najgorsza rzecz, jaka mogła się zdarzyć, to strata gola po kontrataku, a tak się niestety stało - mówi trener Czesław Michniewicz po porażce 0:1 z Dinamem Zagrzeb w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Legia Warszawa nie zagra w fazie grupowej elitarnych rozgrywek. Po remisie 1:1 w Zagrzebiu mogła być pełna optymizmu przed rewanżem przy Łazienkowskiej. Przy wypełnionych trybunach nie zagrała złego spotkania, mimo to jeden gol zdecydował o jej odpadnięciu z eliminacji Ligi Mistrzów. Strzelił go Bartol Franjić po podaniu Luki Ivanuseca. Było to jedyne celne uderzenie Dinama Zagrzeb w Warszawie.

- Nie był to dla nas dobry wieczór. Najgorsza rzecz jaka mogła się zdarzyć, to strata gola po kontrataku, a tak się niestety stało. Później nie udało się odrobić strat, chociaż mieliśmy kilka szans. Przy odrobinie szczęścia do przerwy mógł być remis. Druga połowa była na początku obiecująca, ale nie zagrażaliśmy Dinamu w inny sposób niż po stałych fragmentach gry - mówi trener Czesław Michniewicz na konferencji prasowej.

Szkoleniowiec Legii zwracał uwagę na problem z kreowaniem groźnych akcji. W ataku gospodarzy zostali sprawdzeni Mahir Emreli, Rafael Lopes i Tomas Pekhart, ale wszyscy byli dobrze neutralizowani przez obronę Dinama. Zabrakło niekonwencjonalnego rozwiązania, jakim w Zagrzebiu był strzał z dystansu Ernesta Muciego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

- Dinamo zaprezentowało doświadczenie i wybijało nas z uderzenia. Jeszcze końcówka dawała nadzieję. Mateusz Wieteska miał swoją szansę, ale nie udało się strzelić gola. Nie chcieliśmy ograniczać się do stałych fragmentów gry, ale właśnie po nich stwarzaliśmy zagrożenie. Chcieliśmy grać środkiem i podawać na wolne pole, ale niewiele z tego wynikało. Brakowało strzałów z dystansu. To wszystko powodowało, że upływający czas powodował dużo nerwowości w naszej grze - analizuje Michniewicz.

Legia pozostaje w pucharach. W dwumeczu o wejście do fazy grupowej Ligi Europy zmierzy się ze Slavią Praga, która z eliminacji Ligi Mistrzów została wyrzucona przez Ferencvarosi TC. Zadanie ponownie nie będzie proste, ponieważ czeska drużyna zdobyła w poprzednich sezonach większe pucharowe doświadczenie niż Legia.

- Przegraliśmy walkę o marzenia, bo tym była gra w Lidze Mistrzów. Musimy to przetrawić. Czekamy na Slavię, chociaż przed nami jeszcze starcie w ekstraklasie - mówi Michniewicz.

- Liczę na to, że przeciwko Slavii również zaprezentujemy takie zaangażowanie jak przeciwko Dinamu. Liga Konferencji to minimum, walczymy o Ligę Europy. Jesteśmy smutni po porażce, ale musimy przewartościować cele. Musimy przygotować się jak najlepiej do starcia z czeskim zespołem. Nie ma nas w Lidze Mistrzów, jednak ja nie zapomnę tego, co daliśmy z siebie jako drużyna - podsumowuje optymistycznie Michniewicz.

Czytaj także: Legia Warszawa ogłosiła transfer. Piłkarz składa szumne zapowiedzi Czytaj także: Legia Warszawa szykuje zaskakujący transfer. W Serie A mu nie wyszło

Źródło artykułu: