Dużo walki, mniej jakości. Liga Mistrzów nie dla Legii Warszawa

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu od lewej: Mateusz Wieteska, Bartol Franjić i Artur Jędrzejczyk
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu od lewej: Mateusz Wieteska, Bartol Franjić i Artur Jędrzejczyk

Legia walczyła, ale zwyczajnie zabrakło jakości. Mistrz Polski przegrał z Dinamem Zagrzeb 0:1 w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Dalej może jednak wystąpić w fazie grupowej Ligi Europy.

Jeżeli niecałe trzy kilometry trudno pokonać w pół godziny, biała fala kibiców zalewa chodniki bardziej niż ulewa w mieście, a niebieskie światła z policyjnych radiowozów zamieniają okolice stadionu w dyskotekę, to nawet kompletny ignorant zauważy, że w Warszawie dzieje się coś ważnego. Takiego klimatu wokół meczu Legii dawno nie było. Rewanż z Dinamem Zagrzeb był dla kibiców wydarzeniem, bo Mistrz Polski po chudych latach wrócił do solidnej gry w europejskich pucharach.

Po remisie w Zagrzebiu (1:1) awans Legii do ostatniej rundy eliminacji Ligi Mistrzów stał się bardzo realny. Choć rywal lepiej grał w piłkę od polskiego klubu, to wszyscy na pulsującym stadionie Legii liczyli, że drużyna Czesława Michniewicza znów zaskoczy.

W Warszawie bardziej zdecydowanie zaatakowali goście. Gołym okiem widać było różnice poziomów dzielących graczy Legii i Dinama. Chorwaci z większą swobodą tworzyli akcje. Czasem wręcz bezczelnie przedzierali się przez obronę Legii, a gospodarze mieli mało argumentów, żeby odpowiedzieć.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi

W pierwszej połowie Legia ograniczała się do dość naiwnych prób wyprowadzenia kontrataku. Rwane akcje na "hurra" kończyły się najczęściej szybkimi stratami. Przewagę robił Luquinias. Zdarzało się, że mijał nawet po trzech rywali, ale Brazylijczykowi albo brakowało wsparcia, albo przesadzał z dryblingiem.

Na stadionie Legii oprócz świetnego dopingu słychać było również gwizdy. Kibice buczeli na graczy Dinama, gdy rozgrywali piłkę. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że ten ryk niezadowolenia się nie skończy. Już sama reakcja trybun potwierdzała, że Chorwaci mieli kontrolę nad spotkaniem.

Po dwudziestu minutach przy Łazienkowskiej zrobiło się cicho. Luka Ivanusec "bujnął" obroną gospodarzy, minął jednego, drugiego legionistę i świetnie zagrał do Bartola Franjicia. 21-latek wyszedł sam na sam z Arturem Borucem i uderzył od razu, bez przyjęcia. Za chwilę piłka znalazła się bramce. Boruc nie mógł nic zrobić.

Legia odpowiedziała szybko - "główką" Josipa Juranovicia i zabrakło kilku centymetrów. Piłka zawisła w powietrzu i odbiła się od poprzeczki. Później strzelali jeszcze Luquinias i Mahir Emreli jednak daleko od bramki.

Po przerwie gospodarze ruszyli na mistrzów Chorwacji, jakby piłka przestała ich wreszcie parzyć. Rozkręcił się Filip Mladenović. Po jego kilku wrzutkach robiło się bardzo groźnie, ale w polu karnym brakowało kogoś z instynktem kilera.

Nie przestawał próbować Luquinias, zdecydowanie najlepszego gracza Legii. A wyborną okazję zmarnował Mateusz Wieteska. Obrońca otrzymał idealne podanie w pole karne, co chyba go zaskoczyło, i z kilku metrów uderzył udem. Nie wiadomo, dlaczego wybrał właśnie taki wariant, ale nie była to dobra decyzja. Wieteska nawet nie trafił w bramkę.

Legia walczyła, ale zwyczajnie zabrakło jakości. Mistrz Polski nie zagra w Lidze Mistrzów, choć dalej może wystąpić w fazie grupowej Ligi Europy. O awans do tych rozgrywek drużyna Michniewicza powalczy ze Slavią Praga.

Legia Warszawa - Dinamo Zagrzeb 0:1 (0:1)
0:1 - Bartol Franjić 20'

wynik pierwszego meczu: 1:1

Składy:

Legia Warszawa: Boruc - Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki - Juranović, Slisz, Martins (46. Josue), Luquinhas, Mladenović - Emreli (56. Pekhart), Lopes (71. Muci).

Dinamo Zagrzeb: Livaković - Ristovski, Theophile-Catherine, Lauritsen (25. Perić), Franjić - Misić, Majer (77. Gojak), Jakić (46. Moubandje) - Ivanusec (64. Menalo), Petković, Orisić.

Żółte kartki: Wieteska, Juranović, Josue - Perić, Orsić, Gojak

Sędzia: Benoit Bastien (Francja)

Źródło artykułu: