FC Barcelona nie przegrała ani jednego spotkania z Wojciechem Szczęsnym w podstawowej jedenastce. Polak jest niczym talizman dla Katalończyków. Dzięki jego popisom zespół Hansiego Flicka bronił u siebie jednobramkowej zaliczki wywiezionej z Lizbony. Zdobył ją mimo gry przez większą część spotkania w osłabieniu. Szczęsny nie zawiódł także w rewanżu, w którym Blaugrana pokonała SL Benficę 3:1 i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
- Puścił bramkę, której nie musiał. Mógł zachować się lepiej. Nie rozliczajmy natomiast Szczęsnego z jednego straconego gola i nie krytykujmy z tego powodu. W dwumeczu popisał się wieloma znakomitymi interwencjami, zwłaszcza w pierwszym spotkaniu. W drugim również zrobił wiele dobrego - mówi WP SportoweFakty ekspert La Liga Leszek Orłowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bulwersująca sytuacja. Kibice wygwizdali bramkarza
Zabraknie dla niego miejsca? Niepokojąca opinia
Wciąż nie wiadomo, czy Duma Katalonii zdecyduje się przedłużyć kontrakt ze Szczęsnym. W ostatnim czasie media spekulują, że FC Barcelona rozpoczęła w ostatnim czasie rozmowy z zawodnikiem (więcej -> TUTAJ). Z drugiej strony, już w maju do dyspozycji Flicka ma być Marc-Andre ter Stegen.
Czy Polak miałby szansę w rywalizacji z Niemcem? - Nie wydaje mi się, że do takiej dojdzie. Przypuszczam, że ani Szczęsny, ani ter Stegen nie mają na nią ochoty. Mówimy o dwóch bramkarzach klasy światowej. Trzeba również mieć na uwadze, że zatrzymanie Niemca i Polaka byłoby wielkim wydatkiem dla FC Barcelony. Takim, na który klub nie może sobie pozwolić. Nowy kontrakt Szczęsnego byłby zupełnie inny od aktualnego - tłumaczy redaktor tygodnika "Piłka Nożna".
- Według mnie notowania ter Stegena są wyższe, a bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że to Niemiec zachowa posadę. Nie wątpię jednak, że Joan Laporta rozważa różne scenariusze. Gdyby ze Szczęsnym w bramce FC Barcelona nie przegrała do końca sezonu i wygrała Ligę Mistrzów, a on walnie by się do tego przyczynił, trzeba byłoby być szalonym, żeby nie rozważać przedłużenia z nim kontraktu. Wiele opcji nadal wchodzi w grę - dodaje ekspert.
O kryzysie "Lewego" nie ma mowy
We wtorek na listę strzelców nie wpisał się Robert Lewandowski. W 70. minucie zmienił go Ferran Torres. - Robert zagrał bardzo przeciętny mecz. Żartobliwie można powiedzieć, że mógł wypić kawę więcej, bo najczęściej był spóźniony i miewał problemy, by wyjść kolegom w tempo - zauważa Orłowski.
- Nie wpadajmy z tego powodu w histerię. Po prostu przytrafił mu się gorszy dzień w pracy. Mamy tendencję, by po słabszym występie Roberta panikować i mówić, że jest malutki, a po lepszym wynosić go na piedestał. Nie sądzę, że to początek jakiegoś większego kryzysu. Ten sezon już jest dla niego bardzo udany, a do końca zostało jeszcze wiele spotkań. Na pewno ma liczne powody do optymizmu - dodaje ekspert La Liga.
To będzie ich rok?
W ćwierćfinale FC Barcelona zagra ze zwycięzcą pary Borussia Dortmund - Lille OSC. W pierwszym meczu w Dortmundzie padł remis 1:1. Rewanż we Francji odbędzie się w środę (12.03 o godz. 18:45).
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
- Katalończycy pozostają w grze o zwycięstwo. Trudno nie nazwać ich jednymi z głównych faworytów do triumfu. Z drugiej strony wiele wskazuje na to, że w podobnym tonie będzie można wypowiedzieć się o sześciu ćwierćfinalistach. Zespół Flicka zrobił swoje z Benficą. Drużyna z Lizbony nie zdołała przeciwstawić się sile ofensywnej formacji Niemca. Raphinha, Lamine Yamal i Dani Olmo zrobili wielką różnicę. Teraz pozostaje czekać na kolejne rozstrzygnięcia. FC Barcelonę stać w tym sezonie na wiele - podsumowuje Leszek Orłowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze FC Barcelony w Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Jakby co, to katastrofy nie będzie:))