Przyszłość Lionela Messiego to obecnie najgorętszy temat w Katalonii. Jego kontrakt wygasa 30 czerwca 2021 roku, więc pod względem formalnym od czwartku stanie się oficjalnie wolnym zawodnikiem.
Dla Argentyńczyka to sytuacja bez precedensu. Do Barcelony trafił jako junior w 2000 roku. Swój pierwszy kontrakt podpisał na słynnej już serwetce w restauracji w Barcelonie, a sam klub wspomógł jego leczenie.
- Umówiłem się z Carlesem Rexachem, ówczesnym dyrektorem sportowym Barcelony, w kawiarni. Były naciski ze strony rodziny Messiego, że jeśli Barca się nie zdecyduje, to trzeba szukać gdzie indziej, bo czekanie od września na decyzję jest drażniące. Powiedziałem o tym Rexachowi, domagając się konkretnych działań. Wtedy on złapał serwetkę, bo nic innego nie było pod ręką, i spisaliśmy porozumienie, taką promesę, że Barcelona weźmie Leo - wspominał dla WP SportoweFakty Horacio Gaggioli, który był pierwszym agentem Leo Messiego (zobacz cały wywiad).
ZOBACZ WIDEO: To była najgorsza z możliwych decyzji. "Zbigniew Boniek popsuł wszystko"
W pierwszej drużynie Leo zadebiutował w 2004 roku. Systematycznie odgrywał coraz większą rolę w zespole i po kilku latach zapracował sobie na status absolutnej gwiazdy. Każdy jego kolejny kontrakt był coraz wyższy, a rekordowy był ten z 2017 roku, który gwarantował mu 40 mln euro netto rocznie plus gigantyczne premie.
Messiemu nie śpieszy się z podjęciem decyzji. Oczywiście prezydent Barcy Joan Laporta jest przekonany, że Argentyńczyk pozostanie na Camp Nou na kolejne dwa sezony, jednak dopóki nie ma podpisu, wszystko może się zdarzyć.
W przeszłości mocno o Messiego walczył m.in Manchester City, a magnesem dla 34-latka miał być menedżer Pep Guardiola.
Zobacz także:
Anglicy zdjęli klątwę! Niemcy odpadają z turnieju, a Gareth Southgate wymazuje koszmary