Tragedia z udziałem Daliana Atkinsona miała miejsce 15 sierpnia 2016 roku. Do domu byłego piłkarza Aston Villi wezwano policję, a interwencja służb zakończyła się śmiercią gwiazdy ekipy z Birmingham.
Śledztwo w tej sprawie trwało aż trzy lata. Po jego zakończeniu prokuratura zdecydowała się oskarżyć dwóch policjantów. Jak się okazało, finalnie sąd w Birmingham skazał policjanta Benjamina Monka za zabójstwo Daliana Atkinsona.
Prokuratura udowodniła, że Monk używał paralizatora przez 33 sekundy, co jest ponad 6-krotnym przekroczeniem dopuszczalnych limitów. Co więcej, ślady na czaszce piłkarza pokazały, że policjant kopał Atkinsona w głowę kiedy ten był już nieprzytomny. Według patologów, Dalian Atkinson przeżyłby, gdyby nie tak długie zastosowanie paralizatora i gdyby nie kopano go w głowę.
Rodzina byłej gwiazdy Aston Villi jest zadowolona z wyroku. Bliscy piłkarza mają nadzieję, że zakończenie tej sprawy pozwoli społeczeństwu rozpamiętywać Daliana Atkinsona jako klasowego piłkarza, a nie tylko z powodu skandalicznych okoliczności jego śmierci.
Zobacz także: Moder zdradził co usłyszał od lekarza
Zobacz także: Szpakowski o problemie polskiej kadry ze Szwecją
ZOBACZ WIDEO: "Ciągle uczymy się gry". Obrona Polaków nadal wielką niewiadomą