Jesienią 2019 roku chyba nikt nie miał wątpliwości, że z piłkarzy młodego pokolenia to on ma największe szanse na silnym ogniwem reprezentacji Polski. Końcówka eliminacji do EURO 2020 była w jego wykonaniu błyskotliwa, a pochwał pod jego adresem nie szczędził nawet Robert Lewandowski.
Minęło jednak kilkanaście miesięcy i Sebastian Szymański znalazł się w kadrze na ostrym zakręcie. Choć w Dynamo Moskwa gra regularnie i zbiera dobre recenzje, po pierwszym zgrupowaniu nowego selekcjonera Biało-Czerwonych 21-latek jest wśród największych przegranych.
Wyhamowanie kariery w kadrze
Już ostatnie występy Szymańskiego w kadrze prowadzonej przez Jerzego Brzęczka to było mocne wyhamowanie. W ubiegłorocznych spotkaniach z Holandią (0:1) czy Włochami (0:2) fatalnie grali niemal wszyscy nasi zawodnicy, więc z jednej strony trudno było oczekiwać że to właśnie nieopierzony Szymański weźmie na siebie ciężar gry i poprowadzi drużynę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska liga i przypadkowy, wspaniały gol
A może jednak właśnie on? Niekonwencjonalny, mający potencjał techniczny, potrafiący utrzymać się przy piłce. Wtedy jednak Szymański przechodził obok spotkań, nie wyróżniając się niczym. Ale krytyka skupiła się na bardziej doświadczonych graczach naszego zespołu, który prezentował futbol ze średniowiecza.
W styczniu Jerzego Brzęczka zastąpił Paulo Sousa. Kilka tygodni później Portugalczyk ogłosił pierwsze powołania i obecność wśród nich Szymańskiego nie była jakimkolwiek zaskoczeniem. Swoją grą w Dynamie po prostu na nie zasłużył - w tym sezonie strzelił jednego gola i ma pięć asyst.
Sousa szybko zaufał 21-latkowi i wystawił go w podstawowej "11" na mecz z Węgrami. O występie w Budapeszcie Szymański chciałby jednak jak najszybciej zapomnieć. Na zawodnika spadła ogromna fala krytyki, eksperci nie zostawili na nim suchej nitki. Polak był totalnie bezproduktywny, a jego grę obnażyło jeszcze mocniej wejście jego zastępcy Kamila Jóźwiaka, który w ciągu dwóch minut zaliczył kluczowe podanie i strzelił gola.
- I znów zawiódł wielkie oczekiwania. Jeśli o Piotrze Zielińskim mówimy, że nie gra w reprezentacji na miarę potencjału, to co powiedzieć o nim? (...) Wyglądał, jakby przyjechał do Budapesztu na wycieczkę i przypadkiem wsiadł do jadącego na Puskas Arenę autokaru kadry. Po takim występie powinien na długo wrócić na ławkę - ocenialiśmy.
Falstart bez szansy na poprawę
Ile w jego słabym występie było winy samego zawodnika? Trzeba być sprawiedliwym - rola wahadłowego w systemie 1-3-5-2 po prostu nie jest dla niego. Szymański był krytykowany za hamowanie akcji, jednak można się tego spodziewać, jeśli wystawia się lewonożnego gracza na prawej stronie.
- Wahadłowi muszą robić dużo więcej pod polem karnym rywala. Zwłaszcza "Szymi", który ma wielki talent i stać go na dużo więcej - mówił po spotkaniu z Węgrami Sousa, który nie bał się wymieniać z nazwiska graczy, którzy go zawiedli.
Szymański mógł mieć jednak nadzieję, że mimo falstartu szybko dostanie kolejną szansę. Ale srogo się rozczarował.
W dwóch kolejnych starciach z Andorą (3:0) i Anglią (1:2) nie pojawił się na boisku nawet na minutę, choć w obu meczach mógł się przydać. Nie jako wahadłowy, ale środkowy pomocnik, gdzie czuje się najlepiej. Na pozycji, gdzie występuje w klubie.
Tym bardziej, że przecież koronawirus wykluczył z udziału w spotkaniach Mateusza Klicha, przeciwko Anglii nie mógł zagrać kontuzjowany Robert Lewandowski. Całkiem prawdopodobne wydawało się wystawienie na Wembley jednego napastnika, a Szymańskiego na pozycji numer "10".
Sousa stawiał jednak na innych, a szansę otrzymali m.in. Karol Świderski, który wybiegł w podstawowej "11", a po przerwie na placu gry pojawili się m.in. Rafał Augustyniak czy Kamil Grosicki.
Agent Szymańskiego: To nie jest jego pozycja
Jeśli wierzyć osobom mającym dobre informacje ze środka reprezentacji Polski, Szymański nie rozpoczął najlepiej pracy z nowym selekcjonerem i nie chodzi tylko o nieudany występ w Budapeszcie.
Jak ujawnił Łukasz Wiśniowski z kanału "Foot Truck", Sousie nie podobało się także zachowanie 21-latka podczas treningów. Portugalczyk nie miał oporów, by ostro skrytykować młodego zawodnika na oczach kolegów.
Być może trener zrobił to celowo, aby wstrząsnąć i pobudzić zawodnika, widząc w nim ogromny potencjał i siłę drużyny na wiele lat. Pytanie, jak wpłynie to na Szymańskiego, piłkarza wciąż przecież bardzo młodego.
Agent zawodnika Mariusz Piekarski nic nie wie na temat pretensji selekcjonera wobec piłkarza, przekonuje jednak, że Szymański nie może być miarodajnie oceniony, bo nie grał na swojej pozycji.
- Sebek to środkowy pomocnik, na takiej pozycji gra w Rosji, gdzie jest bardzo ceniony i co mecz zbiera pochwały. Odnajduje się w grze szybkiej, kombinacyjnej, nie przetrzymuje piłki. Tylko nieskuteczności napastników Dynama zawdzięcza, że nie ma więcej asyst - mówi nam były piłkarz.
- Jestem zdziwiony wystawieniem go na wahadle w meczu z Węgrami, bo on nie ma parametrów do takiej roli. Tam trzeba mieć dużą siłę, a Sebastian jest wręcz stworzony do gry w środku pola. To nie był chyba dobry pomysł, ale to trener Sousa podejmuje decyzje i jest z tego rozliczany - dodaje.
Według Piekarskiego liga rosyjska jest wciąż trochę niedoceniana w naszym kraju. - Maciej Rybus i Grzesiek Krychowiak pokazali, że potrafią grać na dużej intensywności, bo do tego przyzwyczaja liga rosyjska, która jest bardzo mocna. Jeśli tam się gra dobrze, to nie ma w tym przypadku.
Trzeba wierzyć, że Sousa miał i ma plan na pomocnika Dynama Moskwa. Że nie będzie na tyle niefrasobliwy, by stracić Szymańskiego już do końca swojej kadencji. A zawodników o jego charakterystyce z polskim paszportem znów tak wielu nie ma.
Ambitny plan wobec Lewandowskiego. Czytaj więcej--->>>
Blamaż Niemców! Media równają ich z ziemią. Czytaj więcej--->>>