We wtorek Bayern poinformował, że z powodu uszkodzenia więzadła pobocznego prawego kolana Robert Lewandowski ma pauzować nie 5-10 dni, jak pierwotnie sądzono, lecz cztery tygodnie. W środę jednak "Kicker" zdradził, że "Lewy" ma ambitny plan, by być do dyspozycji Hansiego Flicka już za dwa tygodnie i zagrać w zaplanowanym na 13 kwietnia rewanżowym meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów z PSG. Więcej TUTAJ.
Czy kapitan reprezentacji Polski jest w stanie jakkolwiek przyspieszyć swoją rehabilitację? - Niestety nie. Na gojenie tkanek można wpłynąć zewnętrznie, nieco poprawić ich regenerację, ale to nie są działania, które radykalnie skracają okres rekonwalescencji. Lewandowski może robić wszystko co możliwe, by prowadzić się jak najlepiej, tyle że on taki styl życia ma od dawna i dlatego jest gotów do znoszenia ogromnych obciążeń. W tej kwestii nie da się już dołożyć niczego więcej - mówi nam dr Robert Śmigielski, specjalista w zakresie ortopedii i traumatologii, członek Komisji Medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
W poniedziałek PZPN poinformował, że Lewandowskiego czeka 5-10 dni przerwy. Zbigniew Boniek z kolei zapewniał, że napastnik zagra już w sobotnim hicie z RB Lipsk. Tymczasem diagnoza postawiona przez lekarzy Bayernu jest zupełnie inna. Skąd taka różnica w interpretacji badań?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!
- Te 5-10 dni przerwy, o których informował PZPN po pierwszym rezonansie magnetycznym, od samego początku było kompletnie nierealne - mówi dr Śmigielski i dodaje: - Oczywiście czasem zdarza się, że ktoś ma bardzo lekkie objawy i powrót jest nieco przyspieszony, ale często jest też tak, że świeżo po kontuzji ocena bywa błędna. Powodem jest obrzęk, przez który trudno wychwycić wszystkie objawy. Dlatego badania się powtarza. Z pewnością wykonano jeszcze jeden rezonans i po nim wnioski mogły być już inne.
Nasz rozmówca uważa, że różnica w prognozowanej przerwie może wynikać z różnych doświadczeń lekarzy, którzy badali "Lewego": - Czasem ślepo wierzą w wyniki rezonansu i gdy widzą lekkie naciągnięcie, mają optymistyczne podejście. Bywa jednak, że dochodzą dolegliwości bólowe i wtedy sprawa się komplikuje. Medycy zajmujący się na co dzień zawodnikami z Premier League czy Bundesligi są zazwyczaj bardziej powściągliwi, bo doskonale zdają sobie sprawę, jak ogromne są tam obciążenia. Zawsze można wyłączyć u piłkarza ból na jeden mecz, ale to grozi dalszymi konsekwencjami. Nie da się grać na sto procent, jeśli kontuzja nie jest zaleczona do końca. Czasem lepiej więc założyć cztery tygodnie, niż myśleć życzeniowo.
Lewandowski ma przed sobą wielki cel - pobicie rekordu Gerda Muellera, stąd więc chęć jego jak najszybszego powrotu na boisko. - W takich sytuacjach wchodzi w grę polityka klubów, menedżera czy samego zawodnika. To bardzo skomplikowane, bo czasem z punktu widzenia medycznego należałoby zrobić przerwę, ale gdy ma się ważny cel sportowy, piłkarz dąży, by wrócić jak najszybciej. Myślę, że w samym Bayernie wielkiego nacisku nie ma. Władze klubu wiedzą, że pochopna decyzja grozi dłuższą przerwą w przyszłości - twierdzi specjalista.
Dr Śmigielski jest przekonany o jednym: - Lewandowski w czasie rehabilitacji nie straci ani minuty. Miałem z nim kontakt jeszcze w czasach gry w Borussii i wiem, że bardzo realistycznie patrzy na życie. Kiedy otrzymał ćwiczenia profilaktyczne, żeby nie uszkodzić mięśni, zaczął je robić już cały czas i nikt go nie musiał pilnować. Nigdy nie miałem do czynienia z drugim takim przypadkiem. Jego organizm jest więc pod tym względem perfekcyjnie przygotowany. Podejrzewam, że zanim wróci do gry, i tak przejdzie jeszcze serię badań, by nie podejmować zbędnego ryzyka.
Z powodu urazu Lewandowski ma opuścić ligowe spotkania z RB Lipsk, Unionem Berlin, VfL Wolfsburg, Bayerem Leverkusen i 1.FSV Mainz 05 oraz dwumecz 1/4 finału z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów.
Czytaj także:
Eliminacje MŚ 2022: Anglia - Polska. Gorzkie słowa Grzegorza Laty
Eliminacje MŚ 2022: fatalna sytuacja Polaków! Zobacz tabelę