Piłkarz Legii zwrócił uwagę na ważny czynnik przed meczem z Anglią. "To działa na naszą korzyść"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Paweł Wszołek, Erik Janza
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Paweł Wszołek, Erik Janza

Paweł Wszołek - który jak mało kto zna angielski futbol - twierdzi, że wcale nie jesteśmy na straconej pozycji przed środowym spotkaniem w ramach eliminacji mistrzostw świata 2022, na Wembley, z Anglią.

Kontuzja Roberta Lewandowskiego (TUTAJ więcej szczegółów >>), zamieszanie wokół Grzegorza Krychowiaka, a wcześniej Mateusza Klicha - reprezentacja Polski nie miała spokoju przed środowym (31.03., godz. 20:45) spotkaniem z Anglią w ramach eliminacji do mistrzostw świata 2022. Nasz rywal od lat należy do światowej czołówki, jest liderem naszej grupy eliminacyjnej, w końcu jest murowanym faworytem meczu z Biało-Czerwonymi.

Nastroje kibiców nad Wisłą nie są zbyt optymistyczne, chociaż... Paweł Wszołek - obecnie piłkarz Legii Warszawa, a w przeszłości angielskiego Queens Park Rangers (rozegrał ponad 100 spotkań na Wyspach Brytyjskich) - widzi szansę na dobry wynik. Skąd u niego optymizm?

- Wiele eliminacyjnych meczów pokazało, że każdy może wygrać z każdym. Nie ma publiczności, a to akurat działa na korzyść naszego zespołu. Naprawdę wierzę w wygraną reprezentacji - powiedział w rozmowie z serwisem legia.com.

ZOBACZ WIDEO: "Na miejscu trenera zmieniłbym go szybciej". Tomasz Iwan zdziwiony decyzją Paulo Sousy ws. Lewandowskiego

Brak kibiców na Wembley to jedno. Drugie to odpowiednie nastawienie. Wszołek upatruje szansy na wygraną właśnie w motywacji. - Nastawienie w sporcie jest niezwykle ważne - dodał.

Wszołek podkreślił, że mamy w reprezentacji wielu klasowych piłkarzy, którzy na co dzień grają w mocnych ligach europejskich. Nie mamy powodu do wstydu, nie musimy się obawiać angielskich piłkarzy. Kadrowicze Paulo Sousy regularnie mierzą się z tego pokroju zawodnikami w swoich klubach.

Czytaj także: Lee Dixon: Płakałem przez Polaków! Jednego z nich przysłało piekło >>

Źródło artykułu: