Drużyna Ronalda Koemana prowadziła po golu Lionela Messiego z rzutu karnego, ale później hat-tricka ustrzelił Kylian Mbappe, jedną bramkę dołożył Moise Kean i mistrz Francji jest o krok od ćwierćfinału.
- Widać było po oczach Messiego czy Pique, że sami nie wierzą co się dzieje. Barca płaci za to, że ma teraz znacznie słabszy skład niż kiedyś. Odeszli Ivan Rakitić, Arturo Vidal, Philippe Coutinho i Rafinha, a w to miejsce mamy Frenkiego de Jonga, Antoine'a Griezmanna, Pedriego i dużo młodzieży. To nie jest taki poziom, by móc straszyć w Lidze Mistrzów. Prędzej czy później to się musiało tak skończyć - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty Roman Kosecki, który w pierwszej połowie lat 90. występował w Osasunie Pampeluna i Atletico Madryt.
Zdaniem byłego reprezentanta Polski, takie spotkania tylko potwierdzają rychłe odejście z Camp Nou Messiego. - Zastanawiam się nad jego pozycją w klubie. Czy on naprawdę ma tam tak wiele do powiedzenia, jak się powszechnie sądzi. Jeśli włodarze nie chcieli zostawić w drużynie Luisa Suareza, z którym on przecież był w bardzo dobrych stosunkach, to mamy sygnał, że coś się kończy. Strasznie dużo jest tych zawirowań, a pieniędzy na transfery raczej nie ma.
Według Koseckiego losy dwumeczu z PSG są przesądzone. - Od sierpniowego spotkania z Bayernem Monachium, w którym Barca przegrała 2:8, trwa sportowy zjazd. Dlatego nie wierzę, że Katalończycy mogą wygrać w Paryżu 4:0. Dziś nie stać ich na remontadę - nie przy takim marazmie. Widać zresztą, jak dobrą pracę w PSG robi Mauricio Pochettino. Dla niego mecze z Barceloną są jak derby. Wiele lat grał w Espanyolu, więc teraz wziął srogi odwet - zakończył.
Rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów Paris Saint-Germain - FC Barcelona odbędzie się w środę 10 marca o godz. 21.00.
Czytaj także:
Warta Poznań pozywa Lecha. Chodzi o Jakuba Modera
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt