Dla Paris Saint-Germain będzie to szóste spotkanie w europejskich pucharach na Camp Nou. Jak przypomina "Mundo Deportivo", paryżanie po raz pierwszy zagrali w stolicy Katalonii w sezonie 1994/1995, w którym padł remis 1:1.
Najbardziej pamiętnym wydarzeniem jest jednak rok 2017 i wielka "remontada" FC Barcelona. W pierwszym meczu PSG wygrało aż 4:0. Wydawało się, że w rewanżu włos im z głowy nie spadnie, jednak po niesamowitym widowisku Katalończycy wygrali 6:1, a decydującą bramkę zdobyli w ostatniej akcji meczu.
Łącznie w pięciu meczach do tej pory na Camp Nou, mistrzowie Francji przegrali trzy razy i dwa zremisowali. W momencie grudniowego losowania byli zdecydowanym faworytem tej pary, jednak im dalej w las, tym sytuacja ekipy z Parc de Princes staje się coraz trudniejsza.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt
We wtorkowym meczu z Barceloną zabraknie Angela Di Marii i przede wszystkim Neymara, który po raz kolejny nie będzie mógł pomóc swoim kolegom w walce o ćwierćfinał.
- Dla nas łatwiej jest, gdy nie grają najlepsi przeciwnicy, dla PSG to duża strata. Podobnie jest z Ángelem di Marią, to świetny piłkarz. Ale oprócz nich nasz rywal ma wielu znakomitych zawodników. To będzie wyrównany mecz, o którego wyniku zadecydują detale - mówi przed meczem obrońca Barcelony Jordi Alba, cytowany przez "Marca.com".
Paryżanie muszą skupić się przede wszystkim na zatrzymaniu Lionela Messiego, który od kilku tygodni prezentuje się wybornie. W 2021 roku strzelił już osiem bramek i jest liderem przez duże "L".
Początek meczu FC Barcelona - PSG we wtorek o godz. 21:00.
Zobacz także: Grzegorz Krychowiak komentuje zwolnienie Jerzego Brzęczka. "Może pozostać niesmak"
Zobacz także: Ważą się losy Dariusza Żurawia. Zebranie zarządu Lecha Poznań