Jannik Sinner, lider rankingu ATP i zwycięzca Australian Open, nie pojawił się na spotkaniu z prezydentem Włoch, Sergio Mattarellą. Spotkanie miało na celu uhonorowanie włoskich tenisistów za ich sukcesy.
23-latek nie był jedynym nieobecnym, ale to jego brak wywołał największe kontrowersje. Włoski dziennikarz, Diego Barbiani z portalu oktennis.it, tłumaczy, że Sinner nie lubi być w centrum uwagi.
- W zeszłym roku Jannik pojawił się na podobnym spotkaniu, mimo że przyleciał specjalnie tylko z tej okazji - powiedział Barbiani w sport.pl. Tym razem jednak tenisista postanowił wrócić do domu po wyczerpującym turnieju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Marco Mazzoni z livetennis.it dodaje, że Sinner nie przepada za oficjalnymi spotkaniami. - Jest prostym człowiekiem, nie lubi spotkań ze znanymi ludźmi. Postanowił wrócić prosto do domu, ponieważ poczuł się źle podczas Australian Open - tłumaczy Mazzoni.
Nieobecność Sinnera skrytykował Massimo Gramellini z "Corriere della Sera", który uznał to za brak szacunku. Z kolei Vincenzo Martucci z "Il Messaggero" nie gryzł się w język i użył mocnych słow.
- Odmowa przyjścia na spotkanie z prezydentem jest rzadkim zjawiskiem. To nie to samo, co ominięcie np. Festiwalu Muzycznego w San Remo. Sytuacja ta jest hańbą dla Włoskiej Federacji Tenisowej - powiedział Martucci.
Wspomniany wcześniej Mazzoni podkreśla, że odpoczynek po turnieju Wielkiego Szlema jest kluczowy. - Jestem całkowicie po stronie Sinnera. Dla mnie ma prawo wyboru, jak spędza czas wolny - podsumował.