"Może nie jestem wysoki, ale inteligentny". Gracz Rakowa o decyzji Papszuna

Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket via Getty Images / Peter Barath
Getty Images / Grzegorz Wajda/SOPA Images/LightRocket via Getty Images / Peter Barath

Peter Barath z Rakowa Częstochowa dostał od Marka Papszuna szansę gry w obronie w starciu z Cracovią (0:0). - Może nie jestem wysokim facetem, ale za to używam głowy. Dlatego nadaję się do tej roli - podsumował Węgier w rozmowie z nami.

Starcie Cracovii z Rakowem Częstochowa, jako spotkanie drużyn z czołówki tabeli PKO Ekstraklasy, miało w teorii być jednym z hitów 19. kolejki. Ostatecznie jednak rozczarowało, jeśli chodzi o poziom emocji, bo skończyło się bezbramkowym remisem.

Fakt, że Raków nie stracił bramki w tym spotkaniu był jednak kluczowy dla Petera Baratha, węgierskiego gracza częstochowian. Marek Papszun tego dnia posłał Węgra w bój na nietypowej pozycji. Barath zagrał jako obrońca, choć przychodził do Rakowa jako pomocnik. Ostatecznie 23-letni Węgier sprostał zadaniu, mimo sporego naporu Cracovii w drugiej połowie spotkania. Na początku meczu było widać po nim pewne nerwy, ale szybko przeszedł ten etap "tremy".

- Nie jest to dla mnie całkiem nowa pozycja. Grałem w tej roli w kadrze U-21 Węgier, a także w trakcie okresu przygotowawczego z Rakowem - zwracał uwagę Barath w rozmowie z nami. - Starałem się dać z siebie wszystko. Myślę, że miałem kilka udanych interwencji. Nie straciliśmy gola. Cracovia miała jednak szanse na zdobycie bramki. Musimy być więc jeszcze bardziej uważni - podkreślał Węgier.

I dodawał: - Oczywiście również w ataku potrzebujemy więcej skuteczności. Musimy zdobywać gole.

Obserwatorzy meczu zwracali uwagę, że Barath - choć nie ma potężnych warunków fizycznych - nadrabia w obronie dynamiką, ruchliwością i przede wszystkim przytomnością oraz piłkarską inteligencją. Dodatkowo, jako zawodnik grywający wcześniej przede wszystkim w pomocy, nie ma problemów z opanowaniem piłki i jej wyprowadzaniem. W nowoczesnym futbolu to ważne zalety.

- Wiele osób mówiło mi właśnie o atucie, jakim jest w moim przypadku piłkarska inteligencja - przyznał Węgier. – Robię z tego użytek grając na tej pozycji. Może i nie jestem wysokim facetem, ale za to używam głowy. Dlatego, jak sądzę, nadaję się do tej roli.

Nie znaczy to jednak, że Barath na dobre porzuci grę w środku boiska, może po prostu funkcjonować w obu rolach. Tak bywało już w przeszłości, gdy grał jeszcze na Węgrzech. Mówił o tym zresztą w rozmowie z nami, gdy trafiał do Rakowa. Dla Węgra najważniejsze jest to, żeby w ogóle grać w pierwszym składzie, bo do tej pory nie zdarzało mu się to w Rakowie regularnie.

Petar Barath na dłużej w Rakowie. "Najlepszy wybór"

Reprezentant Węgier trafił do Częstochowy na zasadzie wypożyczenia na początku 2024 roku. Jednak rok później jego wypożyczenie z Ferencvarosi TC zostało przedłużone do 30 czerwca 2025 roku. Raków zagwarantował sobie w umowie również możliwość wykupu.

- Miałem pewne inne opcje, ale uznałem, że pozostanie na dłużej na wypożyczeniu w Rakowie jest dla mnie najlepszym wyjściem. Funkcjonowałem w tym klubie przez ostatni rok, więc doskonale wszystkich znałem. Dlatego sądzę, że to na ten moment najlepszy dla mnie wybór - wskazywał Barath w rozmowie z nami.

Gdy Węgier trafiał do Rakowa, pierwszym trenerem był Dawid Szwarga. Później jednak powrócił do tej roli Marek Papszun. Jak zmieniła się w związku z tym praca w częstochowskim klubie?

- U trenera Papszuna zasady są szczególnie ważne - zwraca uwagę Węgier. - Są twarde zasady zarówno na boisku, jak i poza nim. Trener Papszun dużo wymaga, również pod względem taktycznym, ale dla mnie to nie jest problem - zaznacza.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty

Komentarze (0)