Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Mamy ponownie "boską" reprezentację

Reprezentacja Polski w środowy wieczór sprawdzi formę w towarzyskiej konfrontacji z Grekami. Dla biało-czerwonych będzie to ostatni test przed wrześniowym spotkaniem o punkty z Irlandią Północną. Jan Tomaszewski nie daje podopiecznym Leo Beenhakkera większych szans na zwycięstwo w tym starciu.

W tym artykule dowiesz się o:

Były bramkarz reprezentacji Polski z pesymizmem zapatruje się na postawę biało-czerwonych w konfrontacji z Mistrzami Europy z 2004 roku. - Nie widzę żadnych szans. Dlatego, że ostatni raz tę reprezentację nie tylko ja, ale i trener Beenhakker widział dawno temu, a co można powiedzieć, o drużynie, która raz na jakiś czas spotyka się z selekcjonerem, dodatkowo kilku zawodników nie gra w drużynach klubowych, jak np. Smolarek. Nie wiadomo, jak się w to wszystko wkomponuje Obraniak. Mamy ponownie "boską" reprezentację. Jeden Bóg wie, jak ona zagra - powiedział Jan Tomaszewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Czym piłkarze Leo Beenhakkera mogą w środę zaskoczyć dobrze poukładanego, bo prowadzonego przez niemieckiego selekcjonera, rywala? - Elementem nieprzewidywalności, a także samym Obraniakiem, bo ja sądzę, że on będzie grał. Chyba po to dostał to obywatelstwo? My możemy o przeciwniku wiedzieć wszystko, bo wiadomo, że ta drużyna pod wodzą niemieckiego selekcjonera Rehhagela gra w stałym składzie i zdajemy sobie sprawę z tego, co pokaże: defensywną piłkę, z nastawieniem na kontratak. Oni mają przed sobą dwa ważne mecze, właściwie jeden: ze Szwajcarią, a potem z Mołdawią. Będą próbowali wybić przeciwnika z gry i skontrować. A czy ja wiem, co my będziemy grali? - zauważył Tomaszewski.

Grecy słyną z dyscypliny, preferują defensywną piłkę. Czy tylko tego Polacy mogą się spodziewać po środowym przeciwniku? - Rywale będą się starali jak najdłużej utrzymywać przy piłce, bo to będzie dla nich generalny sprawdzian przed Szwajcarią. Jeżeli Grecja nie przegra, zajmie pierwsze miejsce w swojej grupie i awansuje. Dlatego oni będą chcieli jak najdłużej utrzymać piłkę w środkowej strefie boiska. Jeśli nasi zaatakują, rywale spróbują dynamicznie i skutecznie nas skontrować. Nie będą się popisywali sztuczkami technicznymi, będą grać po prostu niemiecki futbol - wyjaśnił były reprezentant Polski.

Grecja w 2004 roku sensacyjnie sięgnęła po tytuł Mistrza Europy. Czy od takiego rywala Polska może się czegoś nauczyć? - Oni w przeciwieństwie do nas posiadają wspaniałego trenera i tego im zazdroszczę. Rehhagel nie tylko stanowi zespół ze swoimi podopiecznymi, ale przede wszystkim oni się z nim utożsamiają. U nas nie wiadomo czy nasz selekcjoner pracuje z Holendrami z Feyenoordu, czy nie pracuje. Także trudno cokolwiek powiedzieć. Grecy tworzą prawdziwą drużynę. Ich selekcjoner jest co prawda Niemcem, ale kocha Grecję i to ze wzajemnością. Nasz z kolei nas obraża. W tym momencie Grecy pod tym względem nas wyprzedzają. Tu nie chodzi o to, że kiedyś zdobyli Mistrzostwo Europy, bo to był dla mnie wielki fuks. Sięgnęli po tytuł dlatego, że grali antyfutbol polegający na niemieckiej dyscyplinie. A my? Nie wiadomo nawet, co my gramy - zauważył Tomaszewski.

Jakim rezultatem zdaniem Jana Tomaszewskiego zakończy się środowa konfrontacja z Grekami? - Tak naprawdę wynik tego meczu nie ma żadnego znaczenia. Grecy na pewno nie będą chcieli stracić bramki, ale uważam, że na mokrym terenie, bo prawdopodobnie zagrają w deszczu, będzie 1:1. To byłby chyba dla nas najlepszy rezultat - zakończył.

Komentarze (0)