- Moim zdaniem, wszystko jest już rozstrzygnięte. Wynik 6:1 w pierwszym spotkaniu mówi sam za siebie. Nie ma prawa być żadnej niespodzianki, chociaż jestem przekonany, że nie należy oczekiwać drugi raz takiego samego wyniku - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zauważa Paweł Wojtala.
Debiut Kolejorza w Lidze Europejskiej rozbudził apetyty kibiców. O równie efektowną wygraną w rewanżu może być jednak trudno. - Bardzo bym chciał, ale nie wierzę, że Lech jest w stanie drugi raz wygrać 6:1 z tego względu, że drużyna Fredrikstad nie popełni już tylu błędów. Troszeczkę inna jest mobilizacja w szeregach Lecha. Nie mówię, że nie ma tej mobilizacji, ale nie ma takiego ciśnienia, jak było w pierwszym spotkaniu. Nie ma też potrzeby wygrywania tak wysoko - najważniejszy jest awans, o to chodzi w rozgrywkach pucharowych - analizuje były piłkarz, który przez ponad 6 lat bronił barw poznańskiej drużyny.
Spora zaliczka z pierwszego meczu może okazać się szansą dla zmienników. Niewykluczone, że trener Jacek Zieliński pozwoli nieco odpocząć kluczowym piłkarzom. - Czasami wybijanie zawodnika z rytmu meczowego nie wychodzi na dobre. Na pewno trener nie powinien robić zbyt wielu zmian i myślę, że nie zrobi. Przy korzystnym wyniku w drugiej połowie może dokonać kilku zmian i tym kilku kluczowym zawodnikom pozwolić troszeczkę krócej grać i odpocząć - ocenia Wojtala.
W ubiegłym sezonie Lech, jako ostatni przedstawiciel Polski w europejskich pucharach dostarczył kibicom wielu emocji. Teraz fani liczą przynajmniej na powtórkę. - Myślę, że również w ligowym meczu Lech pokazał potencjał. Kiedy tylko chce, kiedy przyspieszy, to zdobywa bramki, jest bardzo skuteczny. Na pewno może powalczyć i wszyscy w Poznaniu wierzą w to, że znowu Lech będzie grał w fazie grupowej, tym razem Ligi Europejskiej. Potencjał drużyny jest wysoki i to trzeba tylko odpowiednio wykorzystać - przekonuje 12-krotny reprezentant Polski.