Choć trwało to tygodniami, ostatecznie nic nie wyszło z planów odejścia Arkadiusza Milika z SSC Napoli. Reprezentant Polski ma duży problem, bo w swoim klubie nie ma szans na grę i czekają go miesiące przesiadywania na trybunach.
Juventus, AS Roma, Tottenham, Bayer Leverkusen - to tylko kilka klubów z najlepszych lig europejskich, które były zainteresowane Polakiem. W ostatnich godzinach okna transferowego wydawało się, że do gry wróciła też ACF Fiorentina.
Klubowi z Artemio Franchi też nie udało się jednak zakontraktować Polaka. Dyrektor sportowy Violi Daniele Prade nie uważa jednak, by na odejściu z Napoli zależało... samemu piłkarzowi.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomaszewski zachwycony nagrodami Lewandowskiego. "To jeden z najszczęśliwszych dni polskiego futbolu"
Prade wyznał na łamach włoskiej prasy, że jego zdaniem Milik od początku chciał zostać w Neapolu i po prostu zrealizował swój plan.
- Jego chęci były klarowne. On nie powiedział "nie" tylko nam. Każda ofert jaka się pojawiła, była przez niego skreślona. On po prostu chciał zostać zawodnikiem Napoli i osiągnął cel - zaskoczył.
Jaki plan mógłby mieć Milik w pozostaniu pod Wezuwiuszem? Jedynym wytłumaczeniem jest dogadanie się z jednym z klubów na podpisanie umowy w styczniu, gdy już będzie to legalne. Jego kontrakt wygasa w czerwcu przyszłego roku.
Tak czy inaczej, tą decyzją Polak oddalił się mocno od wyjazdu na finały EURO 2020 w przyszłym roku. Trudno sobie wyobrazić, by po 8-9 miesiącach bez gry znalazł się w kadrze reprezentacji na mistrzostwa Europy.
Dlaczego Milik nie zmienił klubu? Mateusz Borek ujawnia--->>>
Milik odsunięty od zespołu Napoli. Czytaj więcej--->>>