W stolicy Hiszpanii narodziła się wielka drużyna. Real Madryt wygrywa z regularnością kałasznikowa i nawet grając słabo, potrafi przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nie jest to futbol efektowny, ale do bólu efektywny. W dziewięciu meczach po przerwie związaną z pandemią COVID-19, Królewscy zdobyli komplet punktów, trącąc tylko trzy gole. To o czymś świadczy.
- Mamy dziewięć zwycięstw z rzędu i o co więcej mamy prosić graczy? - pyta retorycznie trener Zinedine Zidane.
Bez świętowania
O ile można mieć zastrzeżenia do gry Los Blancos w ofensywie, to w obronie drużyna stanowi monolit. Linią defensywy rządzi niezawodny Sergio Ramos, który zdobywał także bezcenne gole dla Królewskich. To prawdziwy lider przed duże "L", który scementował cały zespół.
ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"
Real Madryt musi jeszcze postawić przysłowiową kropkę nad "i". W czwartek zagra z Villarreal CF i w przypadku kompletu punktów, będzie mógł otwierać szampany. Oczywiście tylko w teorii, gdyż klub już oficjalnie zapowiedział, że nie będzie świętował ewentualnego tytułu. Prosi także kibiców o odpowiedzialne zachowanie, aby uniknąć ryzyka rozprzestrzeniania pandemii (więcej TUTAJ).
Kluczem do sukcesu Los Blancos będzie z pewnością świetne przygotowanie fizyczne. Zidane znakomicie poukładał wszystkie klocki i odbudował zespół, który był rozbity po odejściu Cristiano Ronaldo. Nie wszystko w Realu zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jednak krok po kroku Francuz stworzył nowe fundamenty pod wielką drużyną.
Do atutów Realu, dziennikarze z Barcelony dodaliby także system VAR, który rzekomo miał im mocno sprzyjać. Dyskusje na ten temat trwają od kilku tygodni i trudno przypuszczać, aby szybko ustały. Otwarcie głos zabierają najważniejsze osoby w Barcelonie.
- System VAR zawsze faworyzuje ten sam zespół. Czuję się źle, ponieważ mamy najlepszą ligę na świecie, ale VAR jest niesprawiedliwy. Zmienił niektóre wyniki - mówi prezydent katalońskiego klubu Josep Bartomeu.
- VAR miał wpływ na wyniki. Pique i prezes mówili o tym, ale także Athletic czy Getafe czuli się poszkodowani - wbija szpilkę Luis Suarez na łamach "Sportu".
VAR to wymówka
FC Barcelona częściowo próbowała zrzucić swoje niepowodzenie na innych, jednak drużyna sama "zabija się" od środka. Głównym aktorem w całym zamieszaniu jest wspomniany Bartomeu, z którym piłkarze od dłuższego czasu mają na pieńku. Zawodnicy i kibice Barcy z zażenowaniem obserwowali, jak dyrektorzy oskarżają się o działania na szkodę klubu. Na rok przed wyborami ważniejsze są prywatne interesy, niż wspólne dobro klubu.
To jest bardzo trudny rok dla Blaugrany, która zmaga się z wieloma problemami. Gorąco było już w styczniu po zwolnieniu trenera Ernesto Valverde, po którym dyrektor Eric Abidal zarzucił piłkarzom brak zaangażowania. Potem klubem wstrząsnęła "afera hejterska". Działacze Barcelony wynajęli specjalną firmę, która w sieci miała zakładać fikcyjne konta. Z nich pracownicy agencji mieli zamieszczać na Twitterze i Facebooku treści przychylne obecnemu zarządowi.
Na koniec klub dobiła fatalna polityka transferowa. FC Barcelona wielokrotnie wyrzucała pieniądze w błoto. Przeznaczyła ogromną kasę m.in na Ousmane'a Dembele (120 mln euro) czy Philippe'a Coutinho (145 mln euro), a obaj nie dali drużynie praktycznie nic. Krzykiem rozpaczy było zatrudnienie Martina Braithwaite'a, który nigdy wcześniej nie grał w wielkim klubie.
Gołym okiem widać, że to nie przez VAR drużyna z Katalonii nie zdobyła mistrzostwa. Podobne zdanie mają choćby Diego Simeone czy Saul Niguez, który doceniają świetną formę Realu.
- Jeśli Real wygra ligę, to dlatego, że na to zasłużył. Uważam, że ten klub rozegrał bardzo kompletny sezon. Do tego po tej przerwie gra na bardzo dobrym poziomie. Prawdą jest też, że odgwizdano wiele rzeczy na ich korzyść, ale też im szkodzono - podkreśla pomocnik Atletico.
W Primera Division znamy już wszystkie zespoły, które zagrają w Lidze Mistrzów. Do rozstrzygnięcia została kwestia trzeciego miejsca, o które walczą Atletico Madryt i Sevilla. Coraz mniejsze szanse na utrzymają Real Mallorca oraz Leganes.
Terminarz 37. kolejki (większość meczów w czwartek o godz. 21:00):
Athletic Bilbao - Leganes
FC Barcelona - Osasuna
Real Betis - Deportivo Alaves
Celta Vigo - Levante
Real Mallorca - Granada
Getafe - Atletico Madryt
Real Madryt - Villarreal
Real Sociedad - Sevilla
Valencia – Espanyol Barcelona
Eibar - Real Valladolid (18:30)
-> Juventus FC znów był w opałach. Wojciech Szczęsny kilkakrotnie ratował zespół
-> Real Madryt ma dość Garetha Bale'a. Może odejść za darmo