Szwedzki rząd zapowiedział, że przygotowuje się na drugą falę koronawirusa. Zdaniem krajowych epidemiologów jesienią możemy spodziewać się wzrostu zachorowań.
- Jeśli chodzi o jesień, to zdajemy sobie sprawę, że potrzebne są inne środki - oświadczyła minister ds. socjalnych Lena Hallengren. Nie uściśliła jednak, jakie działania ma na myśli. Plan mają przygotować cztery urzędy.
- Szwecja do tematu koronawirusa podeszła w zupełnie inny sposób niż pozostałe kraje, gdzie w większości przypadków obywatele dostali szereg zaleceń, a nie nakazów i zakazów. W życiu codziennym wprowadzona jest zasada zachowania dwumetrowego odstępu, gdy jest to tylko możliwe. Wprowadzono też zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób, co dotyczyło również naszych meczów - opowiadają nam Bartosz Wiśniewski, Paweł Ropelewski i Rafał Lipka z Polonia Falcons FF.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Powstanie klubu
W 2008 roku dwóch kolegów mieszkających w Sztokholmie, za pomocą "Naszej Klasy", zebrało grupę ludzi chętnych do gry w piłkę nożną. Garstka zapaleńców szybko złapała wspólny język. Pasja do sportu i możliwość grania z rodakami były impulsem do założenia klubu.
Bez większych podstaw organizacyjnych i wiedzy o szwedzkich rozgrywkach piłkarskich zgłoszono drużynę do ligi. Początki nie były łatwe. Klub miał kłopoty organizacyjno-finansowe, ale dzięki wytrwałości i determinacji udało się pokonać przeciwności. Dzięki temu Polonia Falcons funkcjonuje aż do dzisiaj.
- Ze względu na to, że większość osób zakładających klub jest już grubo po trzydziestce, postanowiliśmy w tym roku utworzyć drużynę weteranów składającą się z byłych zawodników po 35. roku życia - mówią nam Wiśniewski, Ropelewski i Lipka.
Do dzisiaj w zespole grają sami Polacy. Zdarza się, że na trening przyjdzie ktoś z innego kraju. - Ale nikt nie utrzymuje się dłużej i rezygnuje - dodają.
Awans do wyższej ligi
W 2011 roku Polonia Falcons awansowała do szóstej ligi (ósmy poziom rozgrywkowy) i gra w niej aż do dzisiaj. - W ligach na naszym poziomie duża część drużyn składa się w większości z imigrantów. Graliśmy między innymi z Grekami czy Somalijczykami - tłumaczą nasi rozmówcy.
Na co dzień Polonia korzysta z boisk Akeshov BP, ale jest ono również obiektem "domowym" innych drużyn. - Z zrzeszenia organizacji polonijnych dostajemy zwrot części kosztów wynajmu boisk. Ze względu na to, że niektórzy członkowie naszego klubu są zameldowani w gminie Sztokholm, przysługuje nam także zniżka na wynajem boisk w tej gminie. Od dwóch lat zaczęliśmy na szerszą skalę współpracować z polskimi firmami działającymi na szwedzkim rynku. Dzięki temu mamy większe możliwości finansowe - uśmiechają się.
Czasy pandemii
Na samym początku pandemii Polonia wstrzymała treningi na dwa tygodnie. Szwedzki związek zawiesił rozgrywki ligowe oraz zabronił rozgrywania meczów sparingowych. Jednocześnie wyraził zgodę na dalsze trenowanie. - Dostaliśmy kilka zaleceń odnośnie treningów, aby przebierać się na otwartej przestrzeni oraz unikać "kontaktu na boisku" - tłumaczą.
Dla większości z nich zamknięcie granic z Norwegią oraz Danią było nieodczuwalne, chociaż w drużynie są osoby, którym ta decyzja utrudniła życie. - Właściwie nasi piłkarze pracują w każdej dziedzinie życia. Mamy kucharzy, kierowców, elektryków, hydraulików, budowlańców, informatyków czy właścicieli firm - dodają.
- W sklepach, firmach i instytucjach publicznych pojawiły się płyny do dezynfekcji rąk. Każdy podchodzi do tematu indywidualnie, ale ogólnie większość zawodników wypowiada się pozytywnie o działaniach rządu w porównaniu z obostrzeniami, które są w Polsce - przyznają.
Krytyka działań
Ale strategia Szwecji na walkę z koronawirusem wciąż budzi emocje w Skandynawii. Rządzący zdecydowali się wydawać zalecenia zamiast ustanawiać kolejne zakazy. W większości krajów w Europie było zupełnie inaczej - m.in. w Polsce.
Przed urzędami wciąż można spotkać protestujące grupy osób, które w wyniku epidemii straciły bliskich. Domagają się bardziej restrykcyjnych działań.
Dziennik "Svenska Dagbladet" napisał, że dotychczas Szwecja była "źle przygotowana do walki z pandemią". Podkreślił, że zbyt późno opracowano plany walki z epidemią, chociaż już było wiadomo, że ta rozprzestrzenia się po Chinach.
Rekord dzienny w Szwecji padł dość niedawno, bo 24 czerwca. Wówczas potwierdzono aż 1806 przypadków, chociaż w kraju mieszka około 10 mln osób. W lipcu nadal notowanych jest wiele przypadków zakażeń. W miniony piątek było to aż 817.
Dotychczas koronawirusa w Szwecji zdiagnozowano u ponad 73 tys. osób. Zmarło blisko 5500.
Zobacz także: Koronawirus. Norwegia wraca do normalności, sport musi czekać
Zobacz także: Adam Wasilewski - piłkarz i zawodowy strażak. "Człowiek wyłącza przycisk boję się"