Erling Haaland przebił pierwsze osiągnięcia Roberta Lewandowskiego

PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: Erling Haaland
PAP/EPA / FRIEDEMANN VOGEL / Na zdjęciu: Erling Haaland

Erling Haaland ma nieprawdopodobne wejście do Borussii Dortmund. Norweg potrzebował zaledwie siedmiu spotkań, by przebić pierwsze osiągnięcia Roberta Lewandowskiego!

Porównania obu snajperów są w pełni uzasadnione, zwłaszcza że w niemieckim klubie długo tęsknili za tak skutecznym zawodnikiem.

- Nie sądzę, byśmy mieli takiego napastnika od czasów Roberta Lewandowskiego. Haaland daje nam możliwość grania w różnych systemach i stylach. Jest bardzo otwarty. Ważne, by go poznać. Gdy zaczniemy dobrze współpracować, wydobędziemy wszystkie jego mocne strony. Potrzeba na to trochę czasu - mówił niedawno Marco Reus. Jak się okazuje, 19-latek wcale nie potrzebował wiele czasu, by stać się w Borussii postacią absolutnie pierwszoplanową.

Statystyki rzucają na kolana

Siedem spotkań i dziesięć bramek - to dorobek Erlinga Haalanda w pierwszych tygodniach pobytu w Dortmundzie. "Lewy", który w całej Bundeslidze cieszy się już właściwie statusem legendy (w ciągu niespełna dziesięciu lat uzbierał 225 goli w 312 spotkaniach), miał znacznie trudniejsze wejście do zespołu.

ZOBACZ WIDEO: Menadżer Kamila Grosickiego zdradza kulisy transferu. Potwierdził, że były dwie inne ciekawe oferty

Gdy latem 2010 roku Polak przenosił się do Borussii z Lecha Poznań, nie od razu stał się podstawowym zawodnikiem w ekipie prowadzonej przez Juergena Kloppa. Często był zmiennikiem Lucasa Barriosa i na początku grywał zazwyczaj krótko. Czasem były to występy zaledwie kilkunastominutowe. Efekt? 9 goli w 43 meczach pierwszego sezonu gry w Niemczech.

Haalanda sprowadzano do Dortmundu w innej roli. Od lata 2014 roku (wtedy "Lewy" już jako gwiazda europejskiego futbolu przeszedł do Bayernu Monachium) Borussia miała problemy ze znalezieniem skutecznego snajpera. Luki po Polaku nie wypełnili Adrian Ramos, Ciro Immobile, Michy Batshuayi, nie do końca zrobił to nawet Pierre-Emerick Aubameyang. W Haalandzie pokładano więc wielkie nadzieje, dlatego Lucien Favre nie kalkulował i od razu posłał go na głęboką wodę. Ten kredyt zaufania został spłacony z nawiązką.

Bezcenne przetarcie w Salzburgu

Ostatni rok przed transferem do Niemiec 19-letni Norweg spędził w Red Bullu Salzburg, w którym wiosną przebił się do składu, zaś jesienią pokazał Europie. W austriackiej ekipie strzelił 16 bramek w lidze i 8 w Champions League, dzięki czemu pozostaje największym konkurentem Lewandowskiego w walce o koronę króla strzelców (teraz obaj mają po 10 trafień).

Ostatnie pół roku było najważniejszym momentem dotychczasowej kariery Haalanda i utorowało mu drogę do wielkiego transferu. Polak przeszedł zupełnie inną ścieżkę. W wieku 19 lat był jeszcze piłkarzem Znicza Pruszków, a poważniej zaistniał dopiero po transferze do Lecha Poznań (w czerwcu 2008). "Kolejorz"w Lidze Mistrzów wprawdzie nie grał, lecz był wtedy znacznie mocniejszy niż teraz, dzięki czemu Lewandowski zbierał doświadczenie w Pucharze UEFA (strzelił gola w pamiętnym meczu poznaniaków z Austrią Wiedeń, wygranym 4:2 po dogrywce) i eliminacjach Ligi Europy.

Dziś Haaland udowadnia, że skala jego talentu może być ogromna, ale dopiero czas pokaże, czy Norweg będzie w stanie utrzymywać się na szczycie na przestrzeni lat. "Lewy" zabłysnął później, ale robi to już od dekady.

->Liga Mistrzów. Borussia Dortmund - PSG. Haaland bohaterem Dortmundu. Norweg zapewnił wygraną nad PSG

->Liga Mistrzów 2020: Atletico - Liverpool. Obrońca trofeum zatrzymany w Madrycie! Niespodzianka wisi w powietrzu

Źródło artykułu: