PKO Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - ŁKS Łódź. Zwycięskie roszady Ireneusza Mamrota

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: piłkarz Jagiellonii Białystok Jesus Imaz (z lewej) i Piotr Pyrdoł (z prawej) z ŁKS Łódź
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: piłkarz Jagiellonii Białystok Jesus Imaz (z lewej) i Piotr Pyrdoł (z prawej) z ŁKS Łódź

Były efektowne interwencje bramkarzy i obrońców, strzał w słupek oraz rzut karny anulowany przez VAR. A do tego 2 gole. Jagiellonia Białystok pokonała 2:0 (0:0) ŁKS Łódź w meczu 14. kolejki PKO Ekstraklasy i zachowała dystans do czołówki.

Porażka Jagiellonii Białystok z Wisłą Płock (1:3) w poprzedniej kolejce PKO Ekstraklasy i łatwo tracone gole w ostatnich kolejkach zmusiły Ireneusza Mamrota do roszad w praktycznie niezmiennej dotąd linii defensywy. W efekcie w podstawowym składzie zostali jedynie Jakub Wójcicki i Ivan Runje, natomiast na ławce rezerwowych usiedli Zoran Arsenić oraz Guilherme Sitya. Zamiast nich szansę dostali Bartosz Kwiecień i Bodvar Bodvarsson. Te decyzje okazały się znakomite, bo obaj mieli decydujący wpływ na wynik meczu.

Islandczyk wykazywał się niesamowitą walecznością: biegał, starał się, był wszędzie. Trzykrotnie ratował zespół w krytycznych momentach, gdy wszyscy czekali już tylko na to, gdy piłka wpadnie do siatki. W dużej mierze dzięki niemu udało się zachować czyste konto. Polak zaś przełamał klątwę stałych fragmentów, która ostatnio ciążyła na jego kolegach. W 66. minucie doszedł do dośrodkowania Martina Pospisila z rzutu rożnego i strzałem głową w stronę długiego słupka dał prowadzenie, sprawiając że było zdecydowanie łatwiej.

ŁKS Łódź zaskoczył bowiem na Podlasiu. 3 kolejne mecze bez porażki sprawiły, że w niedzielnym starciu nikt ich nie skreślał, ale też nikt nie widział w nim faworyta. A jednak widać było, że ich ostatnia forma nie wzięła się z przypadku. Od pierwszego gwizdka arbitra to oni starali się przejąć kontrolę, jako pierwsi groźnie zaatakowali. Już w po kilkudziesięciu sekundach Dani Ramirez przedarł się w pole karne i strzelił z ostrego kąta, ale piłkę sparował Damian Węglarz, a Piotr Pyrdoł dobijał nad poprzeczką.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Radosław Sobolewski imponuje na początku swojej kariery trenerskiej. "Widać autorytet"

Jaga tak jak w poprzednich meczach nastawiła się na kontrataki i szybkość aktywnego Patryka Klimali. Kilkukrotnie próbowali go uruchomiać Kwiecień i Pospisil. Udało się tylko raz, gdy po kwadransie wyszedł sam na sam z Arkadiuszem Malarzem, lecz uderzył obok słupka. Później plan gry nieco się zmienił i po ponad pół godzinie gry próbował doszedł do strzału głową z kilku metrów po bardzo dobrym dośrodkowaniu z prawego skrzydła, ale znowu zabrakło mu dokładności.

Przewaga w pierwszej połowie była jednak zdecydowanie po stronie łodzian i co najmniej dwukrotnie powinni to oni udokumentować bramką. Wielki podziw u obserwatorów wzbudziła indywidualna akcja Ramireza w 18. minucie, kiedy "ruletą" zgubił 2 rywali na skraju pola karnego i oddał techniczny strzał pod poprzeczkę, ale na jego nieszczęście efektownie odbił to bramkarz. Z kolei w dalszej części gry jeszcze lepszą okazję miał Pyrdoł, który po szybkiej wymianie kilku podań przez kolegów dostał płaskie podanie w "szesnastkę", lecz z kilkunastu metrów obił jedynie słupek, a przy poprawce źle trafił w futbolówkę.

Białostoczanie przez pewien czas mieli olbrzymie problemy, jednak w końcu udało im się odsunąć przeciwnika na dystans, a tuż przed doliczonym czasem gry mogli obrócić sytuację o 180 stopni. Uderzenie Pospisilowi było co prawda bardzo niecelne, jednak przy nim został trafiony w nogę przez Maksymiliana Rozwandowicza. Sędzia Paweł Gil  bez namysłu wskazał na jedenasty metr, piłkę wziął Jesus Imaz i... rozpoczęła się długa analiza. Weszcie po kilku minutach wideoweryfikacja VAR orzekła kilkucentymetrowego spalonego Klimali we wcześniejszej fazie, rzut karny anulowano.

W drugiej połowie rolę nieco się odwróciły, już obie strony miały podobną liczbę sytuacji. ŁKS zmienił taktykę, zaczął kontrować. Robił to jednak dobrze, dzięki czemu jego piłkarze dwukrotnie wychodzili sam na sam z bramkarzem, ale Łukasz Sekulski nie potrafił oddać strzału, bo znikąd zjawiał się Bodvarsson i ofiarnymi wślizgami ratował drużynę. Jagiellonia głównie skupiła się natomiast na stałych fragmentach i to było kluczem do sukcesu. W pojedynkach powietrznych nad wszystkimi górował Kwiecień, któremu dwukrotnie zabrakło odrobiny szczęścia, ale później potwierdziło się, że "do trzech razy sztuka".

Podczas meczu miało się wrażenie, że będzie to pojedynek z gatunku tych do pierwszej bramki. I tak rzeczywiście było, choć przyjezdni szukali gola na 1:1. Zapomnieli jednak o koncentracji i niespełna kwadrans przed końcem stracili nadzieję na punkty po fatalnym błędzie Jana Sobocińskiego w pobliżu własnego pola karnego.  To właśnie jemu piłkę odebrał Imaz, wbiegł w "szesnastkę" i zagrał po ziemi na szósty metr do Klimali, który spokojnie umieścił ją między słupkami.

Jagiellonia Białystok - ŁKS Łódź 2:0 (0:0)
1:0 - Bartosz Kwiecień 66'
2:0 - Patryk Klimala 78'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Bartosz Kwiecień, Bodvar Bodvarsson - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Tomas Prikryl (57' Martin Kostal), Jesus Imaz (80' Marko Poletanović), Juan Camara - Patryk Klimala (90' Przemysław Mystkowski).

ŁKS Łódź: Arkadiusz Malarz - Jan Grzesik, Maksymilian Rozwandowicz, Jan Sobociński, Adrian Klimczak - Dragoljub Srnić - Piotr Pyrdoł (76' Pirulo), Michał Trąbka (67' Maciej Wolski), Guima, Dani Ramirez - Łukasz Sekulski (76' Rafał Kujawa).

Żółte kartki: Taras Romanczuk (Jagiellonia) - Guima, Maksymilian Rozwandowicz, Kazimierz Moskal (ŁKS).

Czerwona kartka: Maksymilian Rozwandowicz 90+1' (za drugą żółtą).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Sędzia: 8444.

Komentarze (0)