Mecz Wisły Płock z Jagiellonią Białystok był jednym z hitów 13. kolejki PKO Ekstraklasy. Ale kibiców głównie elektryzował ze względu na pojedynek Dominika Furmana z Tarasem Romanczukiem. Nieco ponad pół roku temu ich spięciem żyła cała Polska, teraz po pierwszy od tamtych wydarzeń spotkali się na boisku. I zaczęło się od zgrzytu, bo w trakcie zwyczajowego przywitania kapitanów ten pierwszy wyciągnął rękę, a drugi tylko odwrócił głowę.
Czytaj więcej: Furman i Romanczuk nadal w stanie wojny
W trakcie meczu obaj pomocnicy ścierali się ze sobą dość często. I początkowo wydawało się, że wygranym będzie gracz Jagi. To on bowiem w 23. minucie przejął piłkę od rywala i zagrał do Jesusa Imaza, a ten od razu odegrał Patrykowi Klimali, który umieścił ją w siatce. Długa analiza VAR wykazała jednak centymetrowego spalonego, przez co trafienie nie zostało uznane. A wkrótce przekonaliśmy się, jak los bywa przewrotny. Triumfował bowiem zawodnik Wisły Płock, którego dośrodkowanie z rzutu wolnego na gola zamienił celną "główką" Alan Uryga.
Gospodarze grali bardzo dobrze w defensywie, ale nie zapominali też o ofensywie i chcieli iść za ciosem. Dzięki temu szybko zdobyli bramkę na 2:0, gdy po szybkim kontrataku Suad Sahiti minął na trzydziestym metrze Damiana Węglarza i pewnie strzelił między słupki. Sęk w tym, że chwilę wcześniej ewidentnie faulował Jakuba Wójcickiego i po wideoweryfikacji sędzia Paweł Raczkowski musiał anulować gola.
ZOBACZ WIDEO: The Championship. Remis w meczu na szczycie. Grał Mateusz Klich [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Pierwsza część zdecydowanie należała do piłkarzy Wisły, ich gra naprawdę mogła się podobać. Nic dziwnego, że Ireneusz Mamrot dość często nerwowo przekazywał uwagi w stronę boiska, a w przerwie zdecydował się na zmianę bezproduktywnego Marko Poletanovicia na walecznego Bartosza Kwietnia. I o dziwo, to przyniosło dobry rezultat. W drugiej połowie to bowiem Jaga doszła do głosu. Zaatakowała, przejęła kontrolę, a efekty przyszły niespodziewanie szybko. W 56. minucie Tomas Prikryl wrzucił nisko futbolówkę na piąty metr do Klimali, a ten popisał się spokojnym wykończeniem. Najciekawsze jednak było w tej sytuacji to, że wszyscy byli przekonani o pozycji spalonej strzelca, ale powtórki pokazały, iż linię złamał Furman.
Białostoczanie ciągle przeważali i wydawało się, że wkrótce będą prowadzić. Sytuacja potoczyła się jednak zupełnie inaczej. W 69. minucie kapitalnym uderzeniem z narożnika pola karnego popisał się Mateusz Szwoch, trafiając w samo okienko! Arbiter początkowo dopatrzył się jego faulu na Romanczuku, lecz po sygnale z wozu VAR cofnął swoją decyzję i wskazał na środek boiska.
Goście walczyli o remis, ale w końcówce otrzymali jeszcze jeden cios. Po długim dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki kilka metrów od bramki doszedł Jakub Rzeźniczak i pewnie uderzył głową pod poprzeczkę, co zapewniło płocczanom pozycję lidera.
Wisła Płock - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:0)
0:1 - Alan Uryga 26'
1:1 - Patryk Klimala 56'
2:1 - Mateusz Szwoch 69'
3:1 - Jakub Rzeźniczak 81'
Składy:
Wisła Płock: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Jakub Rzeczniczak, Alan Uryga, Michalski - Damian Rasak, Dominik Furman - Suad Sahiti (82' Mikołaj Kwietniewski), Mateusz Szwoch, Piotr Tomasik (90' Angel Garcia Cabezali) - Ricardinho (76' Grzegorz Kuświk)
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Zoran Arsenić, Ivan Runje, Guilherme Sitya - Marko Poletanović (46' Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk - Tomas Prikryl, Jesus Imaz (88' Mikołaj Wasilewski), Bartosz Bida (75' Juan Camara) - Patryk Klimala
Żółte kartki: Marko Poletanović, Bartosz Kwiecień, Bartosz Bida, Patryk Klimala - Grzegorz Kuświk
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)