Kontuzjowany jest aktualnie Antonio Milić, a za nadmiar żółtych kartek pauzuje Radosław Murawski. To nie koniec, bowiem z powodów zdrowotnych kilkumiesięczne przerwy czekają też Gisliego Thordarsona i Filipa Dagerstala.
Mimo to trener Niels Frederiksen nie narzeka. - Milić powinien wrócić do treningów na początku przyszłego tygodnia. Nowych urazów nie mamy - przekazał.
Co po ostatniej porażce z Jagiellonią Białystok (1:2) poprawiał sztab "Kolejorza"? - Pracowaliśmy nad wieloma aspektami, choć nie było to łatwe, bo wielu naszych zawodników wyjechało na zgrupowania reprezentacji. Skupialiśmy się przede wszystkim na przełamywaniu defensywy rywali, którzy bronią nisko. Wszystko po to, by rozszerzyć nasze możliwości - dodał Frederiksen.
Głód gry w szeregach poznaniaków jest bardzo duży. - Nie cieszyliśmy się z przerwy reprezentacyjnej, bo nikt by jej nie chciał po porażce. Każdy liczy na jak najszybszą możliwość rehabilitacji - oznajmił szkoleniowiec.
Śląsk zamyka stawkę, lecz Duńczyk przestrzega przed jego lekceważeniem. - Wiosną wrocławianie wyglądają znacznie lepiej niż jesienią. Poprawili grę, poza tym walczą o byt, a przeciwko takim przeciwnikom zawsze gra się ciężko. Prezentują się twardo pod względem fizycznym, piłkarsko też wypadają nieźle. Spodziewam się trudnego meczu, ale mam poczucie, że przy swoich możliwościach możemy tam zdobyć trzy punkty - stwierdził.
- To nie będzie mecz, w którym, jak się niektórym wydaje, łatwo zdobędziemy kilka goli. Oglądałem starcie Śląska ze Stalą Mielec i widać, że to nieprzyjemny rywal. Czujemy sportową złość, bo w Białymstoku zupełnie nam nie poszło - przyznał bramkarz ekipy ze stolicy Wielkopolski, Bartosz Mrozek.
Spotkanie 26. kolejki PKO Ekstraklasy Śląsk Wrocław - Lech Poznań odbędzie się w sobotę o godz. 20.15.
ZOBACZ WIDEO: 41 lat na karku, ale nadal to ma! Tego gola trzeba zobaczyć