Arjen Robben znów będzie miał okazję zagrać przeciwko Liverpoolowi. Spotkanie z "The Reds" nie budzi jednak u niego pozytywnych wspomnień. - Jeśli ktoś mnie pyta o najgorszy dla mnie stadion, to prawdopodobnie jest to właśnie ten Liverpoolu. Zawsze ma się ulubionego przeciwnika, ale również najgorszego - mówi Holender w rozmowie z "The Guardian".
Robben przeciwko Liverpoolowi wystąpił 14 razy jako gracz Chelsea i Realu Madryt. Wygrał zaledwie 4 mecze i 3 zremisował. - W tamtej epoce Liverpool był naprawdę zdolny do walki o tytuły. W jednym, dwóch meczach byli w stanie wspiąć się na wyżyny. Nie przez cały sezon, to zwykle było za dużo. Ich największa jakość: być w najlepszej formie wtedy, kiedy to było najbardziej potrzebne - wspomina Robben.
Zobacz również: Juergen Klopp zbudował Lewandowskiego. "Wprowadził go na szczyt świata"
Największa trauma u Holendra została z meczów Ligi Mistrzów. Najpierw w sezonie 2006/2007 rywalizował z Liverpoolem w półfinale w barwach Chelsea. O awansie do finału zadecydowały rzuty karne, a Robben nie wykorzystał jednego z nich.
Dwa lata później, już jako zawodnik Realu Madryt, musiał uznać wyższość Liverpoolu w 1/8 finału Ligi Mistrzów."The Reds" wygrali 1:0 w Hiszpanii i aż 4:0 na Anfield Road. Nic więc dziwnego, że to najmniej ulubiony stadion dla Robbena.
35-letni pomocnik znów zmierzy się z Liverpoolem w Lidze Mistrzów. Tym razem jako piłkarz Bayernu Monachium. - Teraz grają bardzo dobrze. Juergen Klopp wykonał tam świetną pracę. W ubiegłym roku dotarli do finału Ligi Mistrzów, a teraz prowadzą w Premier League - zakończył.
Czytaj również: Uli Hoeness: Nie gramy ostatnio dobrze. Liverpool to wyzwanie
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Juergen Klopp zbudował Lewandowskiego. "Wprowadził go na szczyt świata"