Marek Wawrzynowski: Nie wysyłałbym Jose Mourinho na emeryturę (felieton)

PAP/EPA / ALESSANDRO DI MARCO / Na zdjęciu: Jose Mourinho
PAP/EPA / ALESSANDRO DI MARCO / Na zdjęciu: Jose Mourinho

Być może Jose Mourinho będzie musiał zejść piętro niżej, ale raczej na przedwczesną emeryturę bym go nie wysyłał. To wciąż jeden z najlepszych menedżerów na świecie.

Świat sportu dawno nie miał takiego używania. Znaczna część kibiców ze sporą satysfakcją pisze, że Jose Mourinho się skończył. A przecież tak naprawdę "The Special One" zaliczył jedynie nieudany epizod w Manchesterze United.

Faktem jest, że "Czerwonych Diabłów" nie dało się ostatnimi czasy oglądać. Fani ekipy zgrzytając zębami jednocześnie z zazdrością musieli patrzeć na wielkich rywali: Manchester City czy Liverpool FC. Pep Guardiola czy Juergen Klopp doskonale wiedzą, po co kibice przychodzą na stadion. Nie tylko po to, żeby dostać wynik, ale też po wielkie show. Od prowadzonego przez Mourinho United nie dostali w tym sezonie żadnej z tych dwóch rzeczy.

Zespół zawodził, jakby powiedział trener Nawałka: zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Wbrew starej piosence Jana Kaczmarka bilans wcale nie musi wyjść na zero. W takim klubie jak United wręcz nie może. A tymczasem MU ma 29 bramek strzelonych, czyli mniej niż wszystkie inne topowe drużyny w lidze. I tyle samo straconych, a więc więcej niż wszystkie inne topowe drużyny w lidze. I co gorsza więcej niż w całym poprzednim sezonie i tyle samo co dwa sezony wcześniej.

Mourinho nie jest i nigdy nie był futbolowym inżynierem-innowatorem, jak Guardiola czy Klopp, do których go porównywano. Jest raczej menedżerem pragmatycznym do bólu. W przeszłości jego drużyny grywały skutecznie, ale czy kiedykolwiek grywały pięknie? Potrafił swoje atuty fantastycznie wykorzystać w Interze Mediolan czy w Realu Madryt, gdy zabił albo przynajmniej ciężko ranił jednorożca - najpiękniej grającą drużynę naszych czasów, a więc Barcelonę Guardioli.

ZOBACZ WIDEO: "Piłka z góry". Ajax rewelacją Ligi Mistrzów. "Nie muszą sprzedawać, ale..."

Ale w Anglii oczekiwania są inne. Kibice nie chcą drużyny, która gra, żeby przetrwać. Nie o to chodzi w angielskim futbolu. Brytyjczyk chce ciągłego natarcia, walki, a nie bólu zębów i ciągłego odwracania głowy. Chce United takiego jak w ostatnim sezonie Sir Aleksa Fergusona. Wtedy strzelili 86 bramek w 38 meczach. O 11 więcej niż druga najskuteczniejsza Chelsea.

Dopóki United mieli stalową defensywę, Mourinho mógł odpowiedzieć starym piłkarskim powiedzeniem: "Podaj wynik". Teraz nie obroniło go nic.

Strata do uciekającego duetu City-Liverpool jest już nie do odrobienia. Tym bardziej że United nie potrafili wygrać z żadną drużyną z topu. A to nie koniec nieszczęść. W Lidze Mistrzów United wylosowali francuski Paris Saint-Germain i przy obecnej formie jest to zapora nie do pokonania. Zwłaszcza dla zespołu, który w fazie grupowej w trzech meczach u siebie strzela jedną bramkę.

Przy okazji szefowie United z wielką zazdrością - jak sugeruje "Daily Mail" - patrzą na młodzież rozwijającą się w zespołach rywali. Mourinho nie wprowadzał zawodników z akademii. Oczywiście w takim klubie jak United gra się na wynik. Problem polega na tym, że tego również nie ma. Mourinho miał więc przywrócić United wielkość z czasów Fergusona i mimo obiecującego początku poległ. Co więcej, nikt po nim nie płacze.

A jednak opinie, że Mourinho się skończył, uważam za przedwczesne. To wciąż jeden z najlepszych menedżerów/trenerów naszych czasów. Lista jego trofeów - 8 tytułów krajowych, 4 europejskie puchary i pełno mniejszych - pokazuje, że wie, jak wygrywać i jak prowadzić zespoły z topu. Wielu znakomitych trenerów może o takim dorobku pomarzyć.

Jeśli chodzi o United, to wicemistrzostwo Anglii i wygrana w Lidze Europy to wciąż są osiągnięcia. Przypomnijmy, że "Mou" dwukrotnie awansował też do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Inna sprawa, że poprzedni sezon zakończył porażką z Sevillą, a obecny nie będzie już zmartwieniem Portugalczyka.

Prezesi klubów wiedzą, że Mourinho to wciąż gwarancja postępu. Po prostu nie znalazł wspólnego języka z konkretną grupą piłkarzy, nie pasował do tego projektu. Problemem Portugalczyka może być to, że kurczy się lista klubów ze światowego topu, w których jeszcze nie pracował lub do których ten pragmatyczny styl pasuje. Styl, który wzbudza skrajne emocje. Coraz mniej osób go kocha, coraz więcej nie lubi, ma za bufona, aroganta.

Nie jest wykluczone, że będzie musiał zadowolić krytyków i zejść piętro niżej, jednak nie wysyłałbym go jeszcze na emeryturę w Chinach.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: