Choć Ilkay Gundogan urodził się w Gelsenkirchen, to ma tureckie korzenie. Przed mistrzostwami świata w Rosji pozował wraz z Mesutem Oezilem do wspólnego zdjęcia z tureckim prezydentem Recepem Erdoganem. Piłkarze zostali za to skrytykowani przez kibiców i niemieckich polityków. Oezil postanowił nawet zrezygnować z gry w kadrze.
Gundogan nie zareagował tak impulsywnie i czeka na kolejne powołania do reprezentacji Niemiec. Sam piłkarz liczy na to, że nie będzie miał już do czynienia z rasistowskimi incydentami ze strony kibiców. Zwrócił też uwagę na to, że w kadrze również komentowano te wydarzenia, ale traktowano je jako żarty.
Na słowa Gundogana odpowiedział Lukas Podolski. Były reprezentant Niemiec przyznał, że w kadrze nigdy nie było rasizmu. Zaprzeczył on doniesieniom o rozłamie kulturowym w drużynie narodowej. - Niemcy są krajem wielokulturowym. Już podczas Euro 2016 padały w kadrze dwa hasła: kanaken i kartoffeln - mówił Podolski w rozmowie z "Bildem".
Kanaken to w Niemczech obraźliwe hasło pod adresem Turków. Z kolei piłkarze z międzynarodowymi korzeniami mieli wołać na Niemców "kartofle". - Każdy z nas to rozumiał. To nie miało nic wspólnego z rasizmem - dodał Podolski.
Zdaniem niemieckich mediów, przyczyną klęski na mistrzostwach świata mogły być różnice kulturowe. Niemcy odpadli po fazie grupowej i było to dla nich ogromne rozczarowanie. Spekulacje te odrzuca jednak Podolski. - Przez wszystkie lata, które byłem w reprezentacji nie było żadnych rasistowskich incydentów - stwierdził Podolski.
ZOBACZ WIDEO Tiki-taka w Bundeslidze. 3 minuty, które dobiły Bayer [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]