Jagiellonia chce wycisnąć maksimum. "Granie bez presji nie jest dobre"

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec

- Moment w którym jesteśmy nie nakłada na nas musu. Ten dwumecz nie ma zdecydowanego faworyta - mówi trener Jagiellonii Białystok Adrian Siemieniec przed pierwszym meczem z Cercle Brugge w 1/8 finału Ligi Konferencji.

Gdyby spojrzeć w tabelę ligi belgijskiej, to Cercle Brugge jest średniakiem. A może nawet drużyną, która walczy o utrzymanie. Obecnie zajmuje 12. miejsce w tabeli i ma zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową.

W ostatnich dwunastu meczach nie zdarzyło się, by strzelili więcej niż jednego gola w meczu. Wydaje się, że recepta na sukces jest banalnie prosta - Jagiellonia Białystok musi zdobyć dwie bramki i wówczas zapewni sobie zaliczkę przed rewanżem w Belgii.

- Gdyby piłka nożna była statystyką, to nie mielibyśmy niespodzianek, aczkolwiek statystyki też coś pokazują. Będziemy chcieli wycisnąć maksimum z jednego i drugiego meczu, żeby finalnie w dwumeczu okazać się lepsi. To jest kluczowe - mówił trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.

- Cercle ma współczynnik xG na poziomie 44, z czego strzelili tylko 28 goli. To świadczy o tym, że stwarzają bardzo dobre sytuacje, ale ich nie wykorzystują - zauważył szkoleniowiec mistrzów Polski.

Jest jednak coś, w czym Cercle jest zdecydowanie lepsze od Jagiellonii. Na pewno klub ma więcej pieniędzy. - W ostatnim okienku transferowym sprzedali piłkarzy za ponad 20 milionów euro, a kupili za ponad pięć. W naszych realiach mało kto może pozwolić sobie na takie ruchy. Nie przypominam sobie, żeby z polskiej ligi ktoś odszedł za 15 milionów euro - mówi Siemieniec.

ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"

Jak gra Cercle Brugge? Polscy kibice mogą pamiętać ten zespół z eliminacji Ligi Konferencji. Cercle rywalizowało bowiem z Wisłą Kraków. W Krakowie było aż 6:1, ale w rewanżu "Biała Gwiazda" wygrała 4:1 i napędziła Belgom sporo strachu.

- Cercle prezentuje dużą intensywność w działaniach pressingowych. Potrafią grać agresywnie i bardzo bezpośrednio. Czasami nie są to akcje wielopodaniowe, oparte na dużej grze kombinacyjnej, ale na dużej agresji, intensywności, ataku przestrzeni. Zawodnicy z przodu indywidualnie potrafią zrobić dużo - podkreśla trener Siemieniec.

W jego opinii ten dwumecz nie ma zdecydowanego faworyta. - Presja w każdym meczu jest potrzebna. Pytanie tylko jaka to jest presja - taka, która motywuje nas, by zrobić coś dużego czy taka, która nas usztywnia i powoduje, że jesteśmy spięci. Granie bez presji nie jest dobre. Bardziej chodzi o to, że moment w którym jesteśmy nie nakłada na nas musu. Ten dwumecz nie ma zdecydowanego faworyta - powiedział Siemieniec.

Siemieniec nie uważa, że gra w europejskich pucharach spowszedniała Jagiellonii i drużyna przechodzi nad tym do porządku dziennego.

- Bardzo ławo jest się zatracić i nie docenić pewnych rzeczy w sytuacji, gdy w natłoku meczów coś co było w sferze marzeń nagle staje się rzeczywistością. Uważam, że absolutnie nie można myśleć, że jest to coś, co może nam spowszechnieć. Klub ma piękną historię, ale pod względem sportowym nigdy nie było tak, jak jest teraz. Trzeba to doceniać i pielęgnować, ale przede wszystkim starać się cały czas iść do przodu i wchodzić na wyższy poziom, by ta przygoda nie była tylko wzmianką w 104-letniej historii klubu, tylko stało się to naszą codziennością - podsumował trener Siemieniec.

Początek meczu Jagiellonia Białystok - Cercle Brugge w czwartek o godz. 21.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści