W czwartek 6 marca o godz. 21 Jagiellonia Białystok podejmie Cercle Brugge w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji. - Ten zespół przede wszystkim walczy o utrzymanie w krajowej elicie, więc trudno wskazać faworyta. Poziom ligi w Belgii jest jednak wyższy niż w Polsce i tu upatrujemy szansy na awans - mówi nam dziennikarz Koen Verdruye z gazety Het Nieuwsblad.
- Przeciwnik nie jest nam znany, bo tych europejskich rozgrywek zbytnio nie śledzimy w naszym kraju. Spodziewam się jednak wyrównanych gier - nie kryje zaś w wypowiedzi dla nas dziennikarz Jarno Bertho z VTM Nieuws.
ZOBACZ WIDEO: Sceptycznie podchodził do fazy ligowej LM. Takie zdanie ma teraz
Mieszane polskie wspomnienia
Cercle dzięki zajęciu miejsca w czołowej ósemce fazy ligowej uniknęło gry w 1/16 finału LK. Wcześniej w fazie ligowej pewnie pokonywali FC Sankt Gallen (6:2), Olimpiję Lublanę (4:1) i Heart of Midlothian (2:0), a także zremisowali z LASK Linz (0:0) i Istanbul Basaksehir (1:1) oraz niespodziewanie przegrali z Vikingurem Reykjavik (1:3).
Co ciekawe belgijski klub miał też już okazję zagrać przeciwko polskiej drużynie w obecnej edycji europejskich pucharów. W IV rundzie eliminacji LK los skojarzył ich bowiem z Wisłą Kraków i był to dwumecz o dość nietypowym przebiegu (6:1 i 1:4). - To były chwile zarówno satysfakcji, ale i dużego rozczarowania - wspomina Verduye.
Zespół skrajności
Mimo niezłego startu w Europie to nie jest udany sezon Cercle. W Jupiler League zawodzą - w tej chwili mają za sobą serię sześciu meczów bez zwycięstwa i po 28 kolejkach zajmują dopiero 12. miejsce w tabeli. - Z jednej strony walczą o utrzymanie, a z drugiej wydają się rozwijać i iść ku lepszemu - zauważa Bertho.
- Zespół z Brugii polepszył swoją sytuację w lidze względem początku sezonu. Ciekawą statystyką ostatnich tygodni było to, że przez kilkanaście meczów z rzędu strzelał tylko jednego gola. W takim wypadku trudno prorokować, ale z pewnością zagranie przeciwko nim na zero z tyłu daje bardzo dużą przewagę przynajmniej w tym okresie - uzupełnia swoją wypowiedź Belg.
Bezzębna ofensywna po zimie
W zimowym oknie transferowym Cercle odszedł nie tylko zdecydowanie najskuteczniejszy w drużynie Denkey, ale też drugi pod tym względem Kazeem Olaigbe. W ich miejsce sprowadzono Steve'a Ngourę i Heriberto Jurado. Jednakże pierwszy wciąż leczy kontuzję, a drugi ma za sobą zaledwie epizodyczny debiut... - Nie udało im się znaleźć godnego następcy, który zapewni bramki tak jak poprzednicy - zauważa Bertho.
- Sytuacja obecnych podopiecznych Feldhofera jest taka, że ich zdolności ofensywne są znacznie mniejsze niż na początku sezonu. Tylko jest w tym sprzeczność, ponieważ ogólny poziom wydaje się być większy niż kilka miesięcy temu - dodaje belgijski dziennikarz.
"Mają swoje atuty"
Warto odnotować, że mimo problemów w ofensywie Cercle w większości meczów i tak jest stroną przeważającą i tworzy więcej sytuacji bramkowych niż przeciwnicy. - Jest kłopot ze strzelaniem goli, ale ta drużyna potrafi zagrażać do ostatniej minuty doliczonego czasu gry - ostrzega Verduye.
- Belgijski klub może się pochwalić bardzo młodym zespołem, ale też naprawdę szerokim składem. Bramkarz Maxime Delanghe od początku sezonu kolekcjonuje czyste konta, a duet stoperów Christiaan Ravych i Lucas Perrin pokazuje duże doświadczenie mimo młodego wieku. Potrafią grać naprawdę dobrze w pressingu, preferują grę siłową i często wręcz świetnie spisują się w defensywie. Mają swoje atuty - zauważa dalej Belg.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty