Ilkay Gundogan nie zrezygnuje z gry w kadrze. "Dlaczego miałbym to zrobić?"

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu Ilkay Gundogan
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu Ilkay Gundogan

Ilkay Gundogan chce kontynuować grę w kadrze Niemiec. - Jeśli dostanę powołanie, to nie widzę powodu, dla którego miałbym go nie przyjąć - przyznał. Przeszkadza mu jednak łącznie polityki ze sportem, choć wcześniej sam to zrobił.

W tym artykule dowiesz się o:

Pochodzący z Gelsenkirchen Ilkay Gundogan przez startem mistrzostw świata wraz z Mesutem Ozilem pozował do zdjęć z tureckim prezydentem Recepem Erdoganem. Sytuacja ta odbiła się szerokim echem nie tylko w sieci. Niemieccy kibice mieli za złe swoim piłkarzom taki ruch.

- Całe życie zbierałem w Niemczech tylko dobre doświadczenia - chcę to podkreślić bardzo wyraźnie. Ale są ludzie, którzy odebrali to zdjęcie w kontekście wyłącznie politycznym. Na tej płaszczyźnie padło mnóstwo zarzutów pod naszym adresem, a niektóre były rasistowskie - tłumaczył cytowany przez serwis focus.de.

Piłkarz podzielił się tym, co go najbardziej uraziło. - Czy to nie rasizm, kiedy polityk pisze na Facebooku pod zdjęciem kadry "Reprezentacja Niemiec i dwaj kozoj***"? To jest rasizm, ale nie znaczy to, że wszyscy Niemcy są rasistami - wyjawił Gundogan.
- W zespole też pojawiały się jakieś żarty o postach na Instagramie, ale były one zabawne i nie miały nic wspólnego z rasizmem - dodał.

Piłkarz nie ma zamiaru pod żadnym pozorem odmawiać powołania. - Nadal jestem wielkim fanem Jogiego Loewa. Jest świetnym trenerem i nie mógłbym sobie na jego miejscu wyobrazić nikogo innego - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Kontrowersje na inaugurację Bundesligi. Bramka Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Przypomnijmy, że Mesut Oezil, czyli drugi z zamieszanych Niemców tureckiego pochodzenia, zrezygnował z gry w kadrze tuż po zakończeniu mundialu. Wyjaśnił, że "czuł się niechciany w reprezentacji".

W środę Loew poda skład na zgrupowanie i mecze z Francją (6 września) oraz Peru (8 września).

Źródło artykułu: