Korona - Pogoń: niedosyt w Kielcach. Szczecinianie nie dali się złamać

PAP/EPA / 	PAP/Piotr Polak /  Spas Delew i Ken Kallaste
PAP/EPA / PAP/Piotr Polak / Spas Delew i Ken Kallaste

Korona cały czas jest niepokonana w tym roku, ale po meczu 26. kolejki Lotto Ekstraklasy kielczanie nie mogą być w pełni zadowoleni. Mimo optycznej przewagi zespół Gino Lettieriego zremisował z twardą w defensywie Pogonią Szczecin (0:0).

- Jak popatrzymy na tabelę samej drugiej rundy, to Pogoń jest nawet przed nami. To drużyna, która bardzo dobrze ze sobą współpracuje, dlatego nie chcemy nikogo wyróżniać. Wiemy, że ten zespół odżył - mówił przed sobotnim pojedynkiem opiekun Korony, Gino Lettieri.

Czy to oznaczało nadmierny respekt dla rywala ze strony gospodarzy? Nic z tych rzeczy. Kielczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, bez pośpiechu szukając swoich szans w ofensywie. Blisko szczęścia byli w 11. minucie, gdy aktywny Mateusz Możdżeń dobrym przyjęciem ustawił sobie futbolówkę do strzału - zabrakło naprawdę niewiele. Zresztą określenie "zabrakło niewiele" idealnie pasowało do tego spotkania.

O ile koroniarzom brakowało precyzji w decydujących momentach, tak szczecinianie długo w ogóle nie umieli się odgryźć. Kosta Runjaić miał o czym rozmyślać, ponieważ jego podopieczni nie przypominali zespołu, który kilka dni temu świetnie radził sobie na boisku Górnika Zabrze. Tym razem przyjezdni mieli duże trudności z wymianą kilku dokładnych podań w okolicach pola karnego Zlatana Alomerovicia.

Nie było więc zaskoczeniem, że to złocisto-krwiści dyktowali tempo gry, ale czy miejscowi kibice mogli się cieszyć? Nie do końca, bowiem nie przekładało się to na liczbę celnych strzałów. Statystyki odrobinę udało się podreperować niedługo przed przerwą - najpierw próbę Możdżenia z rzutu wolnego zatrzymał czujny Łukasz Załuska, a chwilę później przed nieoczekiwaną szansą stanął Ivan Jukić, lecz i on nie rozgrzał zmarzniętych widzów.

Ich losem chyba najbardziej przejęty był Możdżeń. 26-latek starał się robić dużo wiatru, będąc najaktywniejszym zawodnikiem Korony, co potwierdził tuż po zmianie stron. Groźny strzał defensywnego pomocnika zmusił Załuskę do pracy. W 51. minucie odpowiedział Spas Delew. Jego uderzenie, choć niecelne, pozwalało wierzyć, że i Pogoń zacznie się udzielać w ataku, ale koroniarze, mimo eksperymentalnej pary stoperów Rymaniak-Malarczyk, byli czujni.

Podopieczni Lettieriego nie mieli trudności z przyciśnięciem przeciwnika - pokazał to m.in. fragment kilku z rzędu rzutów rożnych. W oczy rzucał się natomiast brak "dopieszczonego" otwierającego podania i to głównie dlatego utrzymywał się bezbramkowy remis. I chociaż ekipa z Kolporter Areny nieco bardziej dawała do zrozumienia, że ten wynik jej nie satysfakcjonuje, to po raz kolejny w tej serii gier goli nie zobaczyliśmy. Brak jakości w kreowaniu akcji sprawił, że szczecińska defensywa nie dała się złamać.

Korona Kielce - Pogoń Szczecin 0:0

Składy:

Korona Kielce: Zlatan Alomerović - Łukasz Kosakiewicz, Bartosz Rymaniak, Piotr Malarczyk, Ken Kallaste - Ivan Jukić, Jakub Żubrowski (74' Oliver Petrak), Mateusz Możdżeń, Goran Cvijanović (70' Nabil Aankour), Jacek Kiełb (60' Michael Gardawski) - Nika Kaczarawa.

Pogoń Szczecin: Łukasz Załuska - Cornel Rapa, Jarosław Fojut, Lasha Dvali, Ricardo Nunes - Spas Delev (90+3' Sebastian Rudol), Jakub Piotrowski, Tomasz Hołota, Kamil Drygas, Hubert (71' Dawid Błanik) - Morten Rasmussen (84' Marcin Listkowski).

Żółte kartki: Piotr Malarczyk, Michael Gardawski, Oliver Petrak, Bartosz Rymaniak (Korona) oraz Jarosław Fojut, Dawid Błanik (Pogoń).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 4812.

ZOBACZ WIDEO Werder nie pękł i wywalczył punkt. Kuriozalny samobój [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: