Mateusz Lewandowski początkowo miał być zmiennikiem Jakuba Wawrzyniaka. W sparingach pokazał jednak, że nazwisko zobowiązuje. Strzelił dwa gole dla Lechii Gdańsk i wchodząc z rezerwy w dwóch pierwszych spotkaniach pokazał próbkę swoich umiejętności. Teraz Lechia ma olbrzymie problemy na skrzydłach. W sobotę bardzo groźnie wyglądająca kontuzja przytrafiła się Lukasowi Haraslinowi. Sławomir Peszko nie zagra jeszcze w dwóch spotkaniach za czerwoną kartkę, którą zobaczył w ostatnim starciu ubiegłego sezonu.
- Ja na pewno jak dostanę szansę, będę starał się ją wykorzystać. Bardzo długo grałem na pomocy i to nie jest dla mnie coś nowego. W tym systemie preferowanym przez trenera Nowaka już na obozie pokazałem, że mam inklinacje do gry ofensywnej. Mam nadzieję, że potwierdzę to w lidze - stwierdził piłkarz.
Lewandowski i w sobotę pokazał ciąg na bramkę. - Żeby strzelić bramkę, trzeba próbować. Ja dostałem pół godziny i chciałem się pomóc drużynie jak najwięcej. Mecz był dziwny, bo Cracovia nie grała nic wielkiego, a miała sytuacje. 0:1 to wynik nie oddający kompletnie tego, co było na boisku. Mogło być zarówno 3:0, jak i 0:3 - powiedział po spotkaniu.
Lechia Gdańsk w sobotę przegrała 0:1 z Cracovią. Wynik tego spotkania mógł być jednak zupełnie inny. - To był typowy mecz, w którym drużyna nie wykorzystuje pięciu naprawdę dobrych sytuacji i to się zemściło - opisał sytuację Mateusz Lewandowski, którego drużyna dwa razy skorzystała na systemie VAR. - Moje odczucia co do systemu VAR są raczej negatywne. To zabija ducha sportu, bo sędzia schodzi z boiska, czeka się. Może to kwestia przyzwyczajenia i będzie to kiedyś naturalne? Teraz to wygląda trochę dziwnie - ocenił.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak śpiewają piłkarze Bayernu. Potrzebują lekcji (WIDEO)