W drugiej połowie zakończyła się trwająca 799 minut passa Dusana Kuciaka bez straty bramek. - Nie liczy się tu dla mnie żadna passa, przegraliśmy mecz w dziwnym stylu. Nie zasłużyliśmy na to, bo w pierwszej połowie stworzyliśmy tyle sytuacji, że powinniśmy wykorzystać więcej niż jedną i już wtedy załatwić ten mecz. Jak by nie było systemu VAR, przegralibyśmy 0:3 - powiedział Słowak.
Wychodząc ze stadionu bramkarz Lechii Gdańsk miał absolutną świadomość, że tak naprawdę wpuścił trzy gole. - Naprawdę czuję, że straciliśmy w sobotę trzy bramki. Przy pierwszej może mógłbym się jakoś kłócić, bo rejestrowałem zawodnika przede mną. Przy trzeciej na boisku sam nie widziałem, co to mogło być - przyznał szczerze Dusan Kuciak.
Lechiści nie potrafili odpłacić się w sobotę Cracovii. - Obie sytuacje były bardzo stykowe i szybkie, więc tylko to nas uratowało. Na pierwszą odwołaną bramkę wcale nie zareagowaliśmy. Po kolejnej wydawało mi się, że w końcu coś strzelimy, ale brakowało po prostu skuteczności z przodu. Nie myśleliśmy też o tym, co mówił nam trener. Przez brak odpowiedzialności i skuteczności przegraliśmy - dodał Kuciak.
Gdańszczanie dawno nie tracili goli, jednak Słowak nie zaprząta sobie głowy wynikami z ubiegłego sezonu. - Seria zakończyła się w zeszłym sezonie, w tym zagraliśmy dwa mecze - jeden dobrze, jeden źle. Teraz nasze nastroje są średnie, a pogarsza je kontuzja Lukasa Haraslina, którego straciliśmy na dłuższy czas. Trzeba jednak patrzeć w przyszłość, kolejni dostaną szansę. Musimy się jednak zastanowić czy mamy jeszcze następnych zawodników - podsumował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Arsenalu trenowały... kung-fu (WIDEO)